Tory lodowe, lądowanie na igielicie - tak wyglądał będzie pierwszy konkurs Pucharu Świata 2022/23 w skokach narciarskich, który rozpocznie się najwcześniej w historii. To efekt tego, że 20 listopada rozpoczną się piłkarskie mistrzostwa świata.
Nietypowa sceneria Pucharu Świata była jedyną możliwością, by Wisła mogła przywitać najlepszych zawodników już na początku listopada. Ta decyzja Międzynarodowej Federacji Narciarskiej ma swoich zwolenników, jak również przeciwników.
- Moim zdaniem nie trzeba było zaczynać sezonu w takim pośpiechu. To spory eksperyment i tak naprawdę dopóki konkursy w Wiśle się nie odbędą, nikt do końca nie wie, jak będzie - przyznał Ryoyu Kobayashi w niedawnej rozmowie z Eurosportem.
Nieco inaczej na sprawę patrzy Dawid Kubacki, który w Wiśle powinien bić się z Kobayashim o najwyższe lokaty.
- Wydaje mi się, że mieliśmy do wyboru trzy opcje. Albo w ogóle nie robić tych zawodów, albo przeprowadzić je w tej formie, albo na skoczni ze śniegiem przygotowanej na siłę. Zastosowane rozwiązanie - jako awaryjne - jest najlepsze w tym momencie - ocenił na czwartkowej konferencji prasowej, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Umiarkowanym optymistą pozostaje z kolei Karl Geiger. - Opisałbym to jako projekt pilotażowy, w którym można zobaczyć, jak jest odbierany i czy da się go zoptymalizować na przyszłość - przyznał Niemiec w rozmowie z portalem sport.de.
O 16:00 rozpoczną się treningi na skoczni imienia Adama Małysza w Wiśle. Na 18:15 zaplanowane są kwalifikacje do sobotnich zawodów.
Czytaj także:
- Sztab Polaków podjął decyzję. Cios dla Zakopanego
- Stoch wyjawił, co czuje przed startem sezonu. Zaskoczył
ZOBACZ WIDEO: "Lewy" się nie zatrzymuje! Kto pożegna się z kadrą przed mundialem? - Z Pierwszej Piłki #24