- Często w mediach słychać, że jakaś polska skoczkini zakończyła karierę. Tyle że kończyć karierę może ten, kto ją miał. Jeśli ktoś nawet kariery nie rozpoczął, może mówić o przygodzie ze skokami. Dziewczyny za dużo wymagają od wszystkich w kontekście tego, co osiągnęły. My wiele w nie zainwestowaliśmy, cały czas zmienialiśmy sztab, a one dalej swoje. To nie jest łatwa sytuacja. Szczególnie, że zostały nam dwie zawodniczki, które dają szansę na punkty w Pucharze Świata. Kiedy słyszy się problemy, jakie ich dotyczą, ani kibice, ani my nie czujemy się z tym dobrze - podkreśla Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego w rozmowie z WP SportoweFakty.
Nic dziwnego. W kadrze narodowej kobiet znajdują się dwie zawodniczki: Nicole Konderla oraz Kinga Rajda. Zewsząd słychać głosy, że za sobą, delikatnie sprawę ujmując, nie przepadają. Konflikt jest zaogniony do tego stopnia, że, jak podał Sport.pl, zawodniczki na turniej w Niemczech przyjechały osobno.
W tym samym tekście podkreślono też, że zawodniczki pracują pod okiem innych trenerów, a tylko na czas zgrupowań kierownictwo przejmuje Szczepan Kupczak, czyli główny szkoleniowiec kadry. Tak naprawdę przez większość czasu Konderlę trenuje jednak Łukasz Kruczek, który oficjalnie pełni rolę koordynatora kadry jako osoba współpracująca. Szkolenie Rajdy prowadzi natomiast Sławomir Hankus.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
Sytuacja opisana przez media nie może nie odbić się na formie skoczkiń. W konkursie miksta rozegranym w Titisee-Naustadt reprezentacja Polski zajęła siódme miejsce przegrywając choćby z Włochami. O ile Piotr Żyła i Dawid Kubacki skakali nieźle, o tyle żeńska część drużyny osiągała fatalne wyniki. Indywidualnie, wśród zawodniczek i zawodników skaczących w drugiej serii, Konderla uplasowała się na trzecim miejscu od końca, a Rajda była ostatnia - nie doleciała nawet do 95. metra niemieckiego obiektu.
- Teoretycznie trenerem kadrowym jest Szczepan Kupczak. Jednak dziewczyny trenują w klubach. Część w Zakopanem, a część stanowi grupę beskidzką. Kinga trenowała ze Sławomirem Hankusem, a Nicole z Łukaszem Kruczkiem. Jednak na zgrupowaniach podlegają Kupczakowi, czyli komuś w rodzaju selekcjonera - tłumaczy Adam Małysz. - Szkoda, że o pewnych problemach dowiadujemy się od dziennikarzy. Mieliśmy rozmowę z Kupczakiem i Kruczkiem, wyjaśnialiśmy, jak oni widzą tę sytuację, co powinni zrobić. Po niej zawodniczki pojechały do Neustadt i znowu słyszymy takie rzeczy.
I dodaje, że sytuacja jest bardzo trudna, bo związkowi zależało na stworzeniu mocnego zespołu na konkursy mikstów. To kolejna szansa na odniesienie sukcesu w dyscyplinie.
- Ale jak to dalej ma tak wyglądać, to będzie o niego trudno. Szczególnie, że teraz, w trakcie sezonu, trudno mieć konkretny plan na rozwiązanie problemu. Obecnie ma się tym zajmować nowy dyrektor sportowy [Tomasz Grzywacz - przyp. red.]. To on to wyjaśnia. Dziewczyny mają się dogadać. Nie ma innego wyjścia - kwituje prezes PZN.
Ale wypalił. Trener Norwegów zaskoczył ws. Kubackiego >>
Nie tylko kosmiczna forma Kubackiego. Ten obrazek pokazuje, czego dokonał Thurnbichler >>