Znów "popis" sędziów przy notach dla Polaka. Błyskawiczna diagnoza legendy

Getty Images / Daniel Kopatsch / Na zdjęciu: Paweł Wąsek
Getty Images / Daniel Kopatsch / Na zdjęciu: Paweł Wąsek

Po raz kolejny sędziowie nie popisali się przy notach dla Pawła Wąska w 71. TCS. Polak otrzymywał bardzo niskie oceny, mimo że dwukrotnie wylądował więcej niż poprawnym telemarkiem. Dlaczego? O to m.in. zapytaliśmy Wojciecha Fortunę.

Kontrowersyjne noty, to i tak łagodne określenie na oceny, jakie przez dwa dni rywalizacji w Garmisch-Partenkirchen otrzymał od sędziów Paweł Wąsek.

We wszystkich trzech ocenianych skokach, jakie 22-latek wykonał w sobotę i niedzielę na Neue Grosse Olympiaschanze, zrobił porządny telemark. Przy lądowaniu nie było też zachwiania, a dobrze wyglądała również sylwetka w locie młodego skoczka.

Tymczasem w sobotnich kwalifikacjach Wąsek otrzymał tylko jedną notę 18, a pozostałe po 17,5. W niedzielnym konkursie sędziowie poszli jeszcze dalej i za skoki na 130 oraz 126 metrów nie przyznali Polakowi nawet jednej 18. Były tylko 17,5 i 17.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielka feta w Buenos Aires!

Skąd tak słabe oceny? O to zapytaliśmy Wojciecha Fortunę. Mistrz olimpijski w skokach narciarskich z Sapporo szybko postawił diagnozę.

- Nie ulega wątpliwości, że te oceny były dla Pawła za niskie. Wykonuje naprawdę bardzo dobrze ten telemark, ale nie zrobił jeszcze w skokach narciarskich takiego konkretnego wyniku, żeby sędziowie bardziej jego nazwisko już kojarzyli - podkreślił dla WP SportoweFakty.

Tym samym Wojciech Fortuna zwrócił uwagę na problem, jaki istnieje w skokach narciarskich od wielu lat i o czym wielokrotnie już pisaliśmy. Niektórym sędziom znacznie trudniej przyznać wysoką notę zawodnikowi z mało znanym nazwiskiem, nawet jeśli dobrze wykona telemark, jak w przypadku Wąska w Garmisch-Partenkirchen.

Nawet z niższymi niż powinien dostać ocenami Wąsek kolejny raz solidnie jednak zapunktował. Na półmetku realnie mógł myśleć nawet o pozycji w TOP 15, ale nieco krótszy drugi skok spowodował, że spadł na 21. lokatę w Ga-Pa. Najważniejszy jest jednak kolejny pewny awans do trzydziestki i ugruntowanie swojej pozycji w drużynie przed lutowymi mistrzostwami świata w Planicy.

- Cieszmy się przede wszystkim z tego, że mamy naprawdę mocną drużynę. Moim zdaniem, w tym momencie jesteśmy najmocniejszą nacją w Pucharze Świata. Mamy trzech bardzo mocnych skoczków, bo Kamil też jest już blisko swojej najwyższej formy, a do tego bardzo solidnie skacze Paweł Wąsek. Ten zespół stać nawet na złoto w konkursie drużynowym na mistrzostwach świata - podkreślił Wojciech Fortuna.

Zanim jednak rozpocznie się najważniejsza impreza sezonu, czas na drugą część 71. Turnieju Czterech Skoczni. Na półmetku zdecydowanym liderem jest Halvor Egner Granerud, a za Norwegiem dwaj Polacy: drugi Dawid Kubacki i trzeci Piotr Żyła.

- Granerud był w obu konkursach nie do pokonania, ale musi zachować czujność. W Innsbrucku lubią być zmienne i trudne warunki. Jeden słabszy skok Norwega i Lanisek czy Kubacki mogą to bardzo szybko wykorzystać. Turniej nie jest jeszcze rozstrzygnięty, to są skoki i nie można być niczego pewnym do momentu oddania ostatniego skoku w zawodach. Moim zdaniem Dawid cały czas liczy się w grze nawet o zwycięstwo - zapewnił mistrz olimpijski.

- Z kolei duże szanse na końcowe podium ma Piotr. W niedzielę drugi skok spóźnił, ale to nic nie zmienia. Jest w naprawdę bardzo wysokiej formie. Nawet ten spóźniony skok nie był przecież krótki i po raz kolejny widzieliśmy Żyłę w ścisłej czołówce konkursu - dodał nasz rozmówca.

Teraz przed skoczkami rywalizacja w Innsbrucku podczas 71. Turnieju Czterech Skoczni. We wtorek 3 stycznia, o 13:30, kwalifikacje, a dzień później o tej samej porze konkurs indywidualny.

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Zmiana pozycji Kubackiego i Żyły. Sprawdź klasyfikację 71. TCS
Nie ma mocnych na Graneruda. Dalekie loty Kubackiego!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty