Wielka radość, ale z nutką niedosytu. Gdy po pierwszej serii w Innsbrucku Dawid Kubacki prowadził, a Halvor Egner Granerud był szósty i tracił do naszego reprezentanta prawie 13 punktów, wydawało się, że w drugiej serii Polak nie tylko utrzyma, ale odrobi do Norwega jeszcze kilka "oczek".
I wtedy Bergisel pokazała swoje najgorsze oblicze, czyli zmienne warunki. Podczas gdy większości zawodnikom wiało w finale w plecy, tuż przed drugim skokiem Graneruda warunki kompletnie się zmieniły. Nagle zaczęło wiać pod narty, co będący w tak wysokiej formie Norweg musiał wykorzystać.
W pięknym stylu poleciał aż na 133. metr. Za swoją próbę miał odjęte -3,3 punktu. I nagle, krótko po tym jak Norweg oddał swój skok, warunki znów się zmieniły. Wrócił mocny wiatr w plecy, a jury i tak obniżyło rozbieg. Przy takich warunkach stało się jasne, że Kubacki raczej nie ma szans na taki skok jak Granerud.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Pozostało mu walczyć o piąte zwycięstwo w Pucharze Świata w tym sezonie i pierwsze w 71. Turnieju Czterech Skoczni. Warunki miał ekstremalne, niektórzy przy takim wietrze wylądowaliby na buli, ale nie Dawid Kubacki. Przy takim wietrze wiele więcej się nie dało zrobić. Uzyskał 121,5 metra - miał dodane 6,8 punktu za niekorzystne podmuchy (najwięcej z pierwszej dziesiątki) i jeszcze 4,3 punktu za niższą belkę.
Taki skok oczywiście wystarczył do zwycięstwa, ale ograniczył do minimum szanse Kubackiego na triumf w całym 71. Turnieju Czterech Skoczni. Ostatecznie, głównie przez zmienne warunki, Polak nie odrobił 13, a "jedynie" 3,5 punktu do Norwega i w klasyfikacji niemiecko-austriackich zawodów - przed finałem w Bischofshofen - nadal traci 23,3 "oczka".
Finałowy konkurs 71. Turnieju Czterech Skoczni odbędzie się w piątek 6 stycznia o 16:30 w Bischofshofen.