Świetnie pokazał się w Zakopanem, ale nie poleciał do Sapporo. Taki jest powód

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Jan Habdas
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Jan Habdas

Jan Habdas osiągnął w Zakopanem życiowy sukces, zdobywając pierwsze punkty PŚ. Zdaniem Rafała Kota, zawodnik mógł pokazać się z jeszcze lepszej strony, ale zgubiła go młodzieńcza werwa. Ekspert ocenił też brak powołania 19-latka na zawody w Sapporo.

[tag=71020]

Jan Habdas[/tag] zajął 21. miejsce w niedzielnym konkursie na Wielkiej Krokwi i tym samym potwierdził, że drzemie w nim wielki potencjał. Mogło być jeszcze lepiej, wszak po pierwszej serii 19-letni zawodnik zajmował 14. lokatę, jednak zapewne nikomu w głowie wybrzydzać po świetnym występie reprezentanta LKS Klimczok Bystra.

"A nie mówiłem?"

Rafał Kot jest przekonany, że gdyby Habdas nie pojechał na Turniej Czterech Skoczni, mógłby zaprezentować się pod Giewontem jeszcze lepiej. Wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego uważa jednak, że 21. lokata jest i tak ogromnym sukcesem, z którego należy się cieszyć, choć była szansa na lepszy rezultat.

- Janek pokazał, że jest zdolny do bardzo dobrych występów. Od razu po jego próbie powiedziałem, że skończy pierwszą serię jakoś na 15. miejscu, ale inni nie dowierzali. Ostatecznie wiele się nie pomyliłem. Myślę, że gdyby Janek odpuścił sobie występ w TCS, który jest bardzo specyficzny i szczególnie wymagający dla młodych zawodników, w Zakopanem mógłby zająć jeszcze lepszą pozycję niż finalnie 21. Pojechałby na Puchar Kontynentalny i nie wątpię, że zaprezentowałby się w nim bardzo dobrze, ustabilizował trochę formę i efekt byłby jeszcze lepszy. Niemniej to ogromny sukces i nie zamierzam mu ujmować, ani krytykować trenera Thomasa Thurnbichlera, to tylko moje zdanie - mówił Rafał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Historyczny wyczyn Polaka. "Daleka droga przede mną"

- Pewnie ta pozycja mogłaby być też wyższa, gdyby Janek był bardziej doświadczony. Myślę, że za bardzo się podpalił i młodzieńcza fantazja doszła do głosu. Większy spokój byłby tutaj złotym środkiem, ale wszystko można wytrenować. Są powody do optymizmu i zobaczymy, co będzie dalej. Już wspominałem, że on ma potencjał, by zajmować miejsca w pobliżu drugiej dziesiątki. Teraz mogę rzec: "A nie mówiłem?" - żartobliwie powiedział działacz.

"Nie należy pompować balonika"

Nasz rozmówca uważa, że Habdas słusznie nie poleciał do Sapporo, bowiem występ w Pucharze Kontynentalnym w Eisenerz pozwoli mu lepiej przygotować się do najważniejszej dla niego imprezy w sezonie.

- Priorytetem Janka jest teraz jak najlepszy występ w mistrzostwach świata juniorów. Sapporo byłoby ryzykowne i wcale nie musiało dać dobrego efektu. Po pierwsze, tamtejsza skocznia jest bardzo chimeryczna. Jeśli zawodnikowi wieje w plecy, to właściwie nie odleci daleko, co pokazały ostatnie konkursy Pucharu Kontynentalnego. Po drugie zmiana strefy czasowej również może różnie działać na skoczków, szczególnie młodych - tłumaczył wiceprezes TZN.

- A tak Janek pojedzie do Eisenerz, gdzie wystąpi na skoczni HS 109, bardziej zbliżonej do tej, na której przyjdzie mu rywalizować w mistrzostwach świata juniorów. Według mnie to bardzo sensowny krok. Janek jest w stanie w tej imprezie zdobyć medal i życzę mu, aby tego dokonał. Na Puchar Świata przyjdzie jeszcze czas, nie ma sensu ryzykować - podsumował Rafał Kot.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
"To jakiś absurd". Nie przebierał w słowach po zarzutach ws. organizacji PŚ w Zakopanem
Nie tylko wiatr. Już wiadomo, co stało się z Piotrem Żyłą w Zakopanem

Komentarze (0)