Od początku października ubiegłego roku Antonin Hajek nie dał znaku życia. Były skoczek narciarski - rekordzista Czech pod względem długości skoku (236 metrów podczas MŚ 2010) - zapadł się pod ziemię, a jego bliscy zgłosili zaginięcie na policję.
Przez ponad cztery miesiące nie udało się jednak odnaleźć 35-latka (więcej TUTAJ).
- Nic już nie możemy zrobić w tej sprawie. Policja dostała wszystkie informacje. Teraz wszystko jest w rękach... malezyjskiej policji - zdradził w rozmowie z portalem idnes.cz Matej Hajek, brat poszukiwanego sportowca.
Trop prowadzi do państwa w Azji Południowo-Wschodniej. - Kontynuujemy intensywne poszukiwania. Mogę potwierdzić, że ostatni ślad zaginionego mężczyzny prowadzi do Malezji, dokąd przyleciał samolotem z Czech - powiedziała rzeczniczka czeskiej policji Adela Fialova.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
Według plotkarskich mediów, Hajek, który zakończył karierę sportową we wrześniu 2015 r., mógł "uciec" do Malezji, by tam rozpocząć nowe życie. Wszystko przez zawirowania w życiu prywatnym.
Hajek, który trzy lata temu wziął ślub z fizjoterapeutką Veroniką Pankovą, miał bowiem wdać się w romans z jedną z reprezentantek Czech w skokach narciarskich, będąc trenerem kadry.
Zobacz:
Antonin Hajek kończy karierę