To była burza z gradobiciem. Przez większą część poprzedniego sezonu polscy skoczkowie skakali słabo, aż nagle w Willingen - w próbie generalnej przed igrzyskami olimpijskimi - prezentowali się więcej niż dobrze. Błyskawicznie wydało się, że do Niemiec Biało-Czerwoni zabrali nowe buty.
U rywali "wybuchła" panika. Stefan Horngacher, były szkoleniowiec polskich skoczków, zareagował błyskawicznie. Oprotestował polskie buty. Dzień później za nowe obuwie zdyskwalifikowani zostali Piotr Żyła i Stefan Hula. Kilka dni później FIS w ogóle zabronił Biało-Czerwonym używania nowych butów do końca sezonu, w tym na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Ostatecznie polskie obuwie dopuszczono do użytku dopiero przed tym sezonem, po tym jak zostało zaakceptowane na wiosennym posiedzeniu komisji sprzętowej.
Tym samym polskiemu sztabowi nie udało się do końca "zaszachować" rywali. Zamieszanie rzeczywiście powstało, ale rywale połapali się błyskawicznie i ostatecznie na igrzyskach olimpijskich Biało-Czerwoni skakali w starym obuwiu.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
Pytanie czy 12 miesięcy później znów któraś z reprezentacji odważy się wprowadzić dużą nowość w sprzęcie? Czy pójdzie nawet o krok dalej niż Polacy, czyli zaprezentuje ją nie w próbie generalnej, ale już na najważniejszych zawodach sezonu? Wątpliwości nie ma Jakub Kot.
- W poprzednich sezonach ostatnie konkursy przed najważniejszą imprezą sezonu były poligonem doświadczalnym w sprawach sprzętowych. Rok temu w Willingen, przed igrzyskami, Polacy wyciągnęli nowe buty, które wprowadziły sporo zamieszania. Dwa lata wcześniej w Rasnovie Granerud czy Eisenbichler tuż przed mistrzostwami świata zostali zdyskwalifikowani za nieprzepisowe kombinezony.
- Być może właśnie sporo skoczków z czołówki tym razem nie pojechało do Rumunii, ponieważ chcieli jeszcze potestować sprzęt. Nie spodziewam się jednak w Słowenii wielkiej rewolucji. Być może będą zmiany koloru kombinezonów, czy drobne niuanse w sprzęcie. Nie spodziewam się jednak np. nowych butów. Sztaby znają przepisy, na pewno będzie balansowanie na granicy, ale bez rewolucji. Nikt raczej nie podejmie aż takiego ryzyka. Nie będzie efektu "wow", że wszystkim nam "opadną szczęki" - podkreślił były skoczek, obecnie trener i ekspert Eurosportu.
Kubacki z formą jak na początku sezonu?
Sprzęt to jedno, ale w Planicy liczyć się będzie przede wszystkim forma sportowa skoczków. U Biało-Czerwonych tuż przed zawodami w Słowenii dyspozycja mocno falowała. Najbardziej nadzieje medalowe można pokładać w Dawidzie Kubackim, którego kryzys w środkowej fazie sezonu dotknął najmniej.
Przed odpuszczeniem Pucharu Świata w Rasnovie Kubacki skakał w Lake Placid, gdzie w konkursach indywidualnych zajął 5. i 7. miejsce, a w zmaganiach duetów uzyskał najwyższą notę i wraz z Piotrem Żyłą odniósł zwycięstwo. Czy skoki Kubackiego w USA były już zbliżone do tych, jakie oddawał w pierwszej części sezonu, gdy wygrywał pięć konkursów Pucharu Świata i miał serię 10 z rzędu miejsc na podium?
- Trudno, tak jak na klawiaturze, skopiować skok do skoku. To inne obiekty, inny sprzęt i warunki. Nawet u Graneruda widzieliśmy, że na początku jego skoki w Lake Placid nie wyglądały dobrze, a nagle w niedzielę był już poza zasięgiem. Skoki są dyscypliną trudną do zrozumienia, czasami brakuje logicznych wytłumaczeń.
- Na pewno większość skoków Dawida w Lake Placid było dobrych. Bez tego nie mógłby być w czołówce. Jest blisko bardzo dobrego skakania, ale poczekajmy na pierwsze próby w Planicy, wtedy będziemy mądrzejsi - zwrócił uwagę Jakub Kot.
Stres przekuć w zaletę
Do Planicy Thomas Thurnbichler zabrał pięciu skoczków. Oprócz Kubackiego także Piotra Żyłę, Kamila Stocha, Pawła Wąska i Aleksandra Zniszczoła. W konkursie drużynowym są jednak wolne tylko cztery miejsca. Czy zatem walka Wąska i Zniszczoła o czwarte wolne miejsce w drużynie może negatywnie wpłynąć na ich formę w Słowenii?
- Każdy zawodnik jest inny. U niektórych walka wewnętrzna o miejsce w drużynie powoduje napięcie i skoki nie wyglądają już tak dobrze. Są jednak i tacy skoczkowie, którzy takiej rywalizacji potrzebują, by pobudzić się do jeszcze lepszego skakania. Nie ma jednej reguły.
- Na pewno walka między Olkiem a Pawłem będzie. Nie ma się co oszukiwać, to najprawdopodobniej między nimi rozstrzygnie się, kto będzie czwartym zawodnikiem w polskim zespole na konkurs drużynowy, w którym powinniśmy walczyć o medal. Stres na pewno będzie, ale mam nadzieję, że chłopaki go przekują w jak najlepsze skoki. Po to ciężko trenowali cały sezon, by w kluczowym momencie pokazać najlepsze swoje próby - powiedział nasz rozmówca.
Konkurs drużynowy, na skoczni K-125 w Planicy, zakończy dla skoczków mistrzostwa świata. Wcześniej odbędą się indywidualne zmagania na obiekcie K-95 i najbardziej prestiżowy konkurs indywidualny na dużej skoczni. Transmisja z zawodów w TVN, Eurosporcie oraz na Pilot WP.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Plan skoczków na MŚ w Planicy:
czwartek (23.02.2023)
12:30 - treningi (3 serie)
piątek (24.02.2023)
16:30 - seria próbna
17:45 - kwalifikacje K-95
sobota (25.02.2023)
16:00 - seria próbna
17:00 - konkurs indywidualny K-95
niedziela (26.02.2023)
16:00 - seria próbna
17:00 - mikst K-95
środa (1.03.2023)
13:00 - treningi (3 serie)
czwartek (2.03.2023)
16:00 - seria próbna
17:00 - kwalifikacje K-125
piątek (3.03.2023)
16:30 - seria próbna
17:30 - konkurs indywidualny K-125
sobota (4.03.2023)
15:30 - seria próbna
16:30 - konkurs drużynowy K-125
Czytaj także:
Reakcja FIS powinna być stanowcza. Nie ma na to zgody w Pucharze Świata [OPINIA]
Alarm dla Kubackiego i Żyły. To on, a nie Niemcy zaskoczyli [OPINIA]