W sobotnie popołudnie wszyscy żyli tym, co w Planicy zrobił Piotr Żyła. Nasz reprezentant po pierwszej serii konkursu na skoczni normalnej był na 13. pozycji.
Runda finałowa należała jednak do niego. Huknął 105 metrów ustanawiając rekord obiektu. Nikt inny nie był w stanie pobić tego wyniku i Żyła obronił tytuł mistrza świata.
Na ceremonię wręczenia medalu czekał długo. Według wstępnego planu złoty medal miał odebrać już w niedzielę, jednak ceremonię - ze względu na niekorzystne prognozy pogody - przeniesiono na środę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni
Środa dłużyła się strasznie, bowiem na swoją chwilę Żyła czekać musiał aż do godziny 22:00. Wszystko strasznie się przeciągało, bo do Kranjskiej Gory na dekorację podążały również skoczkinie.
Pogoda i tym razem nie rozpieszczała. Intensywne opady śniegu. Wilgotne, chłodne powietrze... ale w końcu na podium pojawił się on - Piotr Żyła. Drugi raz z rzędu najlepszy zawodnik MŚ na skoczni normalnej.
- Cieszę się, że ten medal jest taki złoty - powiedział strudzony, ale uśmiechnięty Żyła. - Jestem szczęśliwy, ale w środę naprawdę mocno odczuwałem zmęczenie. Dlatego przepraszam, ale nie chciałbym za dużo mówić, muszę oszczędzać siły i przygotowywać się na dwa konkursy, bo jeszcze dużo przed nami na tych mistrzostwach.
Takie słowa mogą zapowiadać tylko jedno. Żyła w Planicy będzie chciał wrócić na podium. Przed nim konkursy na skoczni dużej: indywidualny i drużynowy. Szanse na medal są na pewno duże.
Zobacz także:
Wzruszające sceny z udziałem Piotra Żyły
"Nie do końca temat jest historią". Co z bólem pleców Dawida Kubackiego?