"Piotr Żyła, mistrz świata" - wykrzyczał łamaną polszczyzną słoweński spiker. Po długim oczekiwaniu, od sobotniego wieczora, 36-latek wreszcie mógł wskoczyć na najwyższy stopień podium i cieszyć się z kolejnego mistrzostwa świata.
Droga do obrony tytułu nie była łatwa. Najpierw los nie był łaskawy i w pierwszej serii sobotnich zmagań Żyła musiał zmierzyć się z wiatrem w plecy. Poradził sobie jednak na tyle dobrze, że w finale mógł wykonać niesamowity atak. Wykorzystał lepsze noszenie, oddał skok życia i po próbie na 105. metr przesunął się na 1. miejsce.
Dzięki temu skokowi w środowy wieczór w Kranjskiej Gorze był w ustach wszystkich. Jeszcze pół godziny przed dekoracją, wydawało się, że złoto Piotr Żyła odbierze przy garstce kibiców. Fani pomału zaczęli się jednak schodzić. Blisko sceny robiło się coraz ciasnej, a co jeszcze ważniejsze dominowały biało-czerwone barwy.
Pogoda nie dopisywała. Zgodnie z prognozami, wieczorem w Kranjskiej Gorze znów nastąpiło jej załamanie. Zaczął dość intensywnie sypać śnieg. Wilgotne, chłodne powietrze mocno dawało się we znaki. Spiker, z pomocą maskotki, robił jednak co mógł, by rozgrzać publiczność.
Mniej więcej kwadrans przed dekoracją pod sceną pojawiła się cała reprezentacja Polski. Był także prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz. Trener Thurnbichler sprawiał wrażenie osoby, która wręcz nie może doczekać się aż jego podopieczny stanie na najwyższym stopniu podium. Dekorację przeżywali też Dawid Kubacki i Kamil Stoch, którym tak niewiele zabrakło do tego, by w środę zamiast pod sceną stać razem z Żyłą na podium i odbierać medale. Obaj z Niemcami Wellingerem i Geigerem przegrali o włos.
Tego wieczoru nie rozpamiętywali już jednak zawodów. Cieszyli się szczęściem kolegi. Gdy Piotr Żyła wkroczył na scenę i wskoczył na najwyższy stopień podium aplauz było słychać po obu stronach przygotowanej sceny. Po jednej były to okrzyki polskich kibiców, a po drugiej polskiej kadry. Nagle fani zaczęli też głośno skandować: Polska, Polska! Piotr Żyła mógł poczuć się, jakby odbierał medal u siebie, na swojej ziemi.
Chwilę później ze wzruszeniem na twarzy wysłuchiwał Mazurka Dąbrowskiego, a
flaga Polski obok flagi Niemiec powędrowały na specjalnych masztach w górę. To nie był jednak koniec. Wręcz przeciwnie, dla Żyły był to dopiero początek show. Znalazł się w swoim żywiole, gdy mógł z medalem stanąć przy fotoreporterach i symbolicznie ugryźć złoto. Mistrz świata nie byłby sobą, gdyby nie zrobił tego spektakularnie. Zobaczcie:
Największą klasę skoczek pokazał jednak na koniec. Jeszcze na skoczni, po przeciętnych środowych treningach, Thomas Thurnbichler zdradził, że Piotr Żyła nie czuł się w środę najlepiej. Okazało się, co wyjaśnił sam zainteresowany, że w dniu ceremonii medalowej odczuwał bardzo duże zmęczenie.
Mimo że wstępny plan nie zakładał rozmów z dziennikarzami po dekoracji, mistrz świata chociaż na chwilę zatrzymał się i skierował kilka słów do kibiców ze złotym medalem na szyi.
- Cieszę się, że ten medal jest taki złoty - powiedział bardzo zmęczony, ale uśmiechnięty Żyła. - Jestem szczęśliwy, ale w środę naprawdę mocno odczuwałem zmęczenie. Dlatego przepraszam, ale nie chciałbym za dużo mówić, muszę oszczędzać siły i przygotowywać się na dwa konkursy, bo jeszcze dużo przed nami na tych mistrzostwach - dodał.
Ma czas, by porządnie wyspać się teraz do czwartkowych kwalifikacji, które rozpoczną się o 17:30. Godzinę wcześniej zaplanowano serię próbną. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty.
Z Planicy Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Niepozorny luksus. Tak mieszkają polscy skoczkowie
Fatalny upadek Petera Prevca. Kamil Stoch zareagował jednym słowem
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!