Paradoks Dawida Kubackiego. To nie powinno mieć miejsca [OPINIA]

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

Najprawdopodobniej przegrana walka Dawida Kubackiego z Halvorem Egnerem Granerudem o PŚ przykrywa to, czego dokonał w tym sezonie Polak. Tymczasem jego dokonania robią ogromne wrażenie. Przebiły nawet wynik z kosmicznego sezonu Kamila Stocha.

14 - ta liczba najlepiej obrazuje to, czego w tym sezonie już dokonał Dawid Kubacki. Bez względu na to, czy Kryształowa Kula trafi za trzy tygodnie w jego ręce, czy głównego konkurenta Halvora Egnera Graneruda.

W tym sezonie Pucharu Świata Polak już 14 razy stanął na podium i takie osiągnięcie to wynik godny podziwu. Tym bardziej, gdy porównamy go z rezultatami, jakie w okresie swoich dominacji na skoczniach osiągali Kamil Stoch i Adam Małysz.

Trzykrotny mistrz olimpijski nawet w kosmicznym dla siebie sezonie 2017/2018, gdy wygrał Puchar Świata, Turniej Czterech Skoczni, Raw Air i złoty medal igrzysk olimpijskich nie osiągnął aż tak spektakularnego wyniku. Miał 13 miejsc na podium. Z kolei Małysz w dwóch pierwszych sezonach dominacji, tak jak teraz Kubacki, kończył sezon z 14 pozycjami w najlepszej trójce.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan

Kubacki może ten wynik jeszcze poprawić, bowiem do końca sezonu pozostało sześć konkursów indywidualnych i w każdym z nich Polaka stać na świetny rezultat. Tym bardziej że, mimo wtorkowej wpadki w Lillehammer spowodowanej dekoncentracją, wciąż utrzymuje poziom wśród najlepszych.

Potwierdza to właśnie liczba miejsc na podium i czas w jakim tego dokonał. Pierwsze zwycięstwa w tym sezonie świętował już na początku listopada w Wiśle, a ponad 4 miesiące później był trzeci w Oslo. Imponujące, że przez tak długi okres Kubacki jest w stanie utrzymać formę. W tym czasie zajął 2. miejsce w Turnieju Czterech Skoczni i mimo bólu pleców oraz przeziębienia wywalczył brązowy medal w najbardziej prestiżowym konkursie mistrzostw świata na dużej skoczni.

Mam jednak wrażenie, że przez to, iż najprawdopodobniej zabraknie wisienki na torcie w postaci wygranej w Pucharze Świata, sukcesy z tego sezonu Kubackiego nie są aż tak doceniane przez opinię publiczną, jak być powinny. Tymczasem naprawdę warto z uznaniem spojrzeć na wyniki, jakie osiągnął Polak od listopada i to mimo zaawansowanego jak na skoczka wieku (33 lata).

Przede wszystkim to właśnie dzięki Kubackiemu co tydzień mamy emocje. Gdy Kamil Stoch był w tym sezonie w kryzysie, to jego kolega wciąż napędzał zainteresowanie Pucharem Świata. Gdy teraz słabo skacze Piotr Żyła, a Kamil Stoch nadal nie może wywalczyć miejsca na podium, to znów Kubacki jest "ostatnią deską ratunku" w zapewnieniu kibicom emocji podczas Raw Air.

I najczęściej te emocje daje, bo jeśli nawet pierwszy jego konkursowy skok nie pójdzie po jego myśli, w finale oddaje prawdziwe petardy. W ostatnich pięciu konkursach Pucharu Świata Kubacki zawsze znacząco poprawiał się w finałowej serii. W niedzielę w Oslo zrobił to na tyle skutecznie, że wywalczył 14. podium w sezonie.

I mimo że Kryształowa Kula najprawdopodobniej trafi na początku kwietnia w ręce Graneruda (Norweg ma już dużą przewagę w PŚ), to za cały ten sezon w wykonaniu Kubackiego, czapki z głów. W ostatnich miesiącach, z polskich sportowców, tylko Iga Świątek potrafiła pokazać równie imponującą i wysoką formą w dłuższym okresie.

Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Jest reakcja dyrektora Pucharu Świata na słowa Kamila Stocha
Tak źle w tym sezonie jeszcze nie było. Katastrofa polskich skoczków

Źródło artykułu: WP SportoweFakty