253,5 metra - tyle aktualnie wynosi rekord świata w długości lotu, ustanowiony już sześć lat temu przez Stefana Krafta w Vikersund.
Po tym skoku Austriaka jeszcze kilku zawodników było w stanie przekroczyć barierę 250. metra. Wśród nich jest Kamil Stoch, który w 2018 roku podczas drużynowego konkursu Pucharu Świata w Planicy poleciał aż na 251,5 metra. To rekord Polski.
To właśnie w 2017 i 2018 roku skoczkowie, na przebudowanych obiektach w Vikersund i Planicy, najczęściej latali pod 250. metr. I to właśnie wtedy, po raz pierwszy, w środowisku skoczków narciarskich głośno zaczęto dyskutować, czy za kilka bądź kilkanaście lat będą możliwe skoki 300-metrowe.
300 metrów? To jest realne
Bardzo optymistycznie, w 2017 roku, wypowiedział się na ten temat Słoweniec Janez Gorisek, konstruktor skoczni do lotów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
- W przeszłości FIS tworzyła przepisy w ten sposób, aby nie dało się skakać więcej niż 100 metrów. Jednak zawodnicy stopniowo przesuwali granicę i kiedy Sepp Bradl przekroczył 100 metrów, pojawiło się nowe wyzwanie. Stanko Bloudek, projektując mamucią skocznię w Słowenii miał wizję, aby iść do przodu. Krok po kroku bariera jest przesuwana. Kluczowa jest aerodynamika i możliwości człowieka. W Planicy mamy warunki do ponad 300-metrowych skoków - powiedział Gorisek dla delo.si.
Od jego słów mija sześć lat. Na razie żaden z organizatorów Pucharu Świata w lotach ani przedstawiciele FIS nie odważyli się na przebudowę którejś z dostępnych skoczni do lotów (Vikersund, Planica, Oberstdorf, Bad Mitterndorf) na tyle, by już teraz były możliwe skoki 300-metrowe. Czy zatem temat został zapomniany i na razie nie ma co liczyć na jego wznowienie?
- Skoki narciarskie cały czas się rozwijają. Kilkadziesiąt lat temu rekord świata wynosił 100 metrów, później 200, a teraz ponad 250 metrów. Dlatego moim zdaniem realne jest to, że za kilkanaście lat ten rekord może wynosić ponad 300 metrów - powiedział dla WP SportoweFakty Jakub Kot, były skoczek, obecnie ekspert Eurosportu.
- Musimy zdać sobie jednak sprawę, że kolejne 50 metrów więcej to wyższa wysokość lotu i większa prędkość na najeździe. Dlatego nie potrafię teraz odpowiedzieć, czy FIS wyrazi zgodę na takie loty w perspektywie kilku kolejnych lat. Świat i sport cały czas idą jednak do przodu. Coraz to nowsze technologie wchodzą do skoków narciarskich, więc warto dyskutować i nie zamykać drzwi dla tego tematu - dodał.
Nie opłaca się
Sama możliwość latania przez skoczków 300 metrów brzmi ekscytująco. Pojawia się jednak problem, gdzie takie skoki będą możliwe. Na wybudowanie od podstaw nowych obiektów o rozmiarze K-300 nie ma jednak co liczyć.
- Nie znajdzie się raczej chętny, nawet z krajów, które są potęgami w skokach narciarskich, na budowę takiej skoczni. Koszty takiej inwestycji byłyby ogromne, a największy problem takich obiektów polega na tym, że nie można ich wykorzystać szkoleniowo. Na skoczniach do lotów się nie trenuje i organizuje się na nich tylko raz do roku zawody - zwrócił uwagę Jakub Kot.
- Spójrzmy na skocznię do lotów w Planicy. Słoweńcy nie chcą zainwestować i zrobić na niej nawet sztucznych torów lodowych, bo im się to po prostu nie opłaca. Organizują zawody pod koniec marca, gdy słońce już mocno operuje, i takie tory przydałyby się. Nie ma jednak takiego tematu, bo jest to nieopłacalne. Tym bardziej ciężko mi zatem sobie wyobrazić, że nagle ktoś zainwestuje potężne środki na skocznię K-300, gdzie rywalizacja toczyć się będzie przez trzy dni w roku - dodał nasz rozmówca.
Ekspert nie ma też dobrych wiadomości, jeśli chodzi o możliwość przebudowania o co najmniej 50 metrów obecnych skoczni do lotów.
- Nie jestem konstruktorem takich obiektów, ale z tego co wiem, skocznie można przerobić jeszcze tylko o kilka metrów. Z kolei przebudowanie zeskoku o co najmniej 50 metrów byłoby już bardzo trudne do wykonania - powiedział Jakub Kot.
Na razie skoczkom i kibicom muszą wystarczyć zatem obiekty, gdzie granicą jest około 250 metrów. Kto wie, być może już w ten weekend skoczkowie zaprezentują loty w pobliże tej granicy. W Vikersund, na koniec Raw Air, zaplanowano dwa konkursy indywidualne. Początek sobotnich zmagań o 16:30, a niedzielnych o 16:00.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Dawid Kubacki dokona niemożliwego? "Sytuacja jest trudna"
Fenomenalny lot Dawida Kubackiego! Można żałować tylko jednego