Pierwszy dzień rywalizacji na skoczni mamuciej w Planicy bardzo dobrze zapamięta Aleksander Zniszczoł. Polak podczas dwóch treningów był liderem kadry (TUTAJ znajdziesz więcej informacji >>), oddawał najdłuższe skoki. W kwalifikacjach do piątkowego (31.03.) pobił swój rekord w długości oddanego skoku - od teraz może pochwalić się wynikiem 227,5 m.
Taki wynik pozwolił mu zająć 12. miejsce, tuż za Kamilem Stochem i Piotrem Żyłą. Po zawodach nie krył więc zadowolenia. - Fajny dzień, mimo że musieliśmy wstać o szóstej rano - rozpoczął rozmowę z Kacperem Merkiem z Eurosportu.
- Skok (ten rekordowy na 227,5 m - przyp. red.) w kwalifikacjach był już na totalnym limicie, nie dało się tam nic więcej wyciągnąć - promieniał z radości.
ZOBACZ WIDEO: Tak się ubrał w Dubaju. Bogactwo aż bije po oczach
Nagle rozmowa zeszła na boczny tor i będący w szampańskim humorze Zniszczoł nagle wypalił: - Mój plan na ostatni weekend Pucharu Świata to dobrze się pobawić i... zrobić grilla.
Jakiego grilla? Tradycją w Planicy już jest to, że w trakcie weekendu w wiosce skoczków każda reprezentacja wystawia tzw. "stoisko", gdzie można zjeść różne produkty (czasami regionalne) i napić się różnych trunków.
W tym roku Polacy organizują grilla i to właśnie Zniszczoł będzie za niego odpowiadał.
Czytaj także: Kamil Stoch nagle wypalił przed kamerą TV: "kolana się pode mną ugięły" >>