Od ponad 10 lat w konkursach Pucharu Świata w skokach narciarskich skoczkowie otrzymują dodatkowe punkty za wiatr w plecy albo odejmowane są im "oczka" za podmuchy pod narty.
System nie jest jednak idealny. Przy konkursach z silnym wiatrem, których w tym sezonie nie brakowało, przeliczniki nie oddawały tego, co działo się na skoczni.
Często zawodnicy nie ukrywali frustracji - według przeliczników mieli odejmowanych wiele punktów za korzystny wiatr, a tymczasem czuli, że w powietrzu panowały zupełnie inne warunki.
ZOBACZ WIDEO: Tak się ubrał w Dubaju. Bogactwo aż bije po oczach
Dlatego eksperci mówią jednym głosem - przeliczniki wymagają zmian. I jest już pierwszy pomysł, co można byłoby w nich poprawić. Rewolucję w skokach zaproponował obecny szkoleniowiec norweskich skoczków, Alexander Stoeckl.
- Oceniam obecny system jako dość dobry. Odnoszę jednak wrażenie, że działa on różnie na różnych skoczniach. Są takie obiekty, gdzie funkcjonuje naprawdę dobrze, ale i takie, gdzie niemal nie działa, a rekompensaty nie są zgodne z rzeczywistymi warunkami. Cóż, być może zamiast bazować na tych samych podstawach, dałoby się zoptymalizować system rekompensat pod każdą ze skoczni - powiedział austriacki trener w wywiadzie dla sport.tvp.pl.
Sezon Pucharu Świata 2022/2023 kończy weekend w Planicy.
Czytaj także:
Znamy miejsce Kubackiego w Pucharze Świata
Żyła na podium w Planicy! Zobacz klasyfikację PŚ w lotach