W końcowej części sezonu Aleksander Zniszczoł złapał formę. Po pierwszej serii niedzielnego konkursu indywidualnego na Letalnicy w Planicy to właśnie on był najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem z naszego kraju. Wszystko dzięki skokowi na odległość 226 metrów. To jednak nie do końca satysfakcjonowało Zniszczoła.
Po sobotnich konkursach Polak zapowiadał, że w Planicy chce pobić swój rekord życiowy i po raz pierwszy w karierze skoczyć więcej niż 230 metrów. To był główny cel na niedzielną rywalizację. I ta sztuka udała się Zniszczołowi.
W drugiej serii niedzielnego konkursu reprezentant Polski uzyskał aż 235,5 metra. To była jedna z najdłuższych odległości w zawodach. Zniszczoł nie ukrywał radości z tak udanego skoku. Brawo bił mu sam Halvor Egner Granerud.
Zniszczoł mimo dalekiego skoku nie objął po nim prowadzenia. Wszystko przez kiepskie lądowanie, za które sędziowie obniżyli mu noty do 16,5 pkt. Ostatecznie Polak rywalizację zakończył na 17. miejscu.
Miał on jednak duże powody do radości. W Planicy trzykrotnie bił rekord życiowy. Wcześniej skakał na odległości 225 metrów oraz 227,5 metra.
Czytaj także:
Po konkursie w Planicy piszą wprost. "Gorzki posmak"
Zawód w Niemczech. Horngacher wyjawił brutalną prawdę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi