Były trener podsumował pracę Thomasa Thurnbichlera. "Nie zrobił furory"

- Mając tak świetnych zawodników, osiąganie z nimi czołowych lokat to nie jest wielki wyczyn. Trener Thomas Thurnbichler się sprawdził, ale jeszcze nie zrobił furory - mówi były trener Kazimierz Długopolski.

Bogumił Burczyk
Bogumił Burczyk
Thomas Thurnbichler PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Gdybyśmy mieli oceniać sezon tylko po pierwszej połowie, bylibyśmy zachwyceni, w drugiej Polacy wypadali gorzej.

Kazimierz Długopolski, były trener skoków narciarskich oraz zawodnik: Zgodzę się. Rzeczywiście większość naszych zawodników miała słabszą drugą część sezonu, ale raczej tych starszych. Na przykład o młodzieży należy powiedzieć zupełnie odwrotnie, wyłączając Pawła Wąska.

Dlaczego tak się stało?

Trudno mi powiedzieć. Możemy tylko snuć domysły. Być może bardziej doświadczeni skoczkowie zaczęli odczuwać trudy sezonu i nieco obniżyli loty. Psychika także mogła dać się im we znaki.

Na przykład Dawid Kubacki w pierwszej części rozgrywek skakał rewelacyjnie, potem raz, drugi, trzeci poszło gorzej i być może głowa zaczęła trochę przeszkadzać. To zawodnik, który ma bardzo mocną psychikę, niemniej gdy wyniki idą trochę w dół, zaczyna się poszukiwanie i komfort spada.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On się nic nie zmienia. Ronaldinho nadal czaruje

We znaki dały się też czynniki pozasportowe.

Raz jest ich więcej, raz mniej. Nie mamy na to wpływu. Każdy sport rządzi się swoimi prawami, wiatr, choroby, czy wreszcie feralna sytuacja Dawida z żoną Martą, której życzę wszystkiego dobrego. Nic nie poradzimy, czasami takie rzeczy się dzieją.

Jak należy określić ten sezon? Jak na debiut, zdaniem wielu, Thomas Thurnbichler wypadł znakomicie.

Nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków. Żeby była jasność. Uważam, że to był bardzo dobry sezon w wykonaniu Polaków, ale dałoby się poprawić kilka elementów. Druga połowa była znacznie gorsza. Poza tym, mając tak świetnych skoczków w kadrze, osiąganie z nimi czołowych lokat to nie jest wielki wyczyn. Trener się sprawdził, ale jeszcze nie zrobił furory. Na przykład poniżej oczekiwań, nawet tych względem siebie, prezentował się Kamil Stoch.

Uważa pan, że ze względu na niewłaściwe metody szkoleniowe?

Nie wiemy, jaka jest tego przyczyna. Kamil chwalił nowego trenera, więc to byłoby dziwne. Czasami tak bywa, że zawodnik ma słabszy sezon, dlatego nie będę wyrokował. Niemniej można oceniać końcowy efekt pracy i trzeba powiedzieć, że ten nie był idealny. Do formy nie wrócił również Jakub Wolny. Bazowaliśmy w dużej mierze na trzech zawodnikach. Paweł Wąsek też zaczął dobrze, ale później większych postępów nie zrobił.

Z czego wynikała słabsza forma Kamila?

Właściwie od początku mu coś nie szło, a to warunki, a to dyskwalifikacja. Potem zawodnik próbuje gonić, stara się to robić za wszelką cenę i wychodzi odwrotnie. Widać było u Kamila, że bardzo chce, ale nie może. Nie zawsze, a jednak dość często.

Zaistniał Aleksander Zniszczoł, którego początek był jednak dosyć mizerny na tle drugiej części sezonu.

To prawda, początek był słaby, ale potem Zniszczoł wrócił na właściwe tory.

Wykorzystał swój potencjał, czy mogło być lepiej?

Z całą pewnością wykorzystał. On nie ma takich predyspozycji jakie ma nasza najlepsza trójka. Oczywiście bardzo bym chciał, żeby było jak lepiej, ale obawiam się, że o wielki progres będzie trudno. Być może Zniszczołowi trafi się nawet jakiś konkurs w przyszłym sezonie, który zakończy na podium. Z tym poziomem, który teraz prezentuje, nie stać go na to, by cały czas kręcić się wokół podium. Na razie to zbyt wiele. Może się poprawić, niemniej nie aż tak.

Za to sezon życia ma za sobą Piotr Żyła.

Piotrek miał bardzo często problemy z regularnością. W tym roku rzeczywiście był najrówniejszy, chociaż i u niego w drugiej części nie było świetnie. Moi trenerzy mówili, że im człowiek jest starszy tym mniej powinien przebywać na skoczni. Może tego latania było trochę za dużo i pojawiło się zmęczenie psychiczne? Trudno powiedzieć.

Eksperci zgodnie mówią, że nie da się być w formie przez cały sezon. Może dobra dyspozycja miała przyjść na mistrzostwa świata?

Według mnie w skokach narciarskich nie ma czegoś takiego. Jak budować formę na konkretny moment? Nie da się. Zawodnicy zawsze skaczą najlepiej jak potrafią. Nigdy nie ma gwarancji, że odpowiednia dyspozycja przyjdzie wtedy, kiedy tego chcemy.

Da się więc pana zdaniem przynajmniej zwiększyć prawdopodobieństwo tego zjawiska? Na przykład poprzez odpoczynek, jak zrobił Kamil Stoch?

Na pewno. Można nabrać świeżości, skorygować pewnie błędy, ale jak zawodnik skacze cały sezon słabo, to nagle nie zabłyśnie na wielkiej imprezie. Zdarzały się pewne ewenementy, ale wyjątek raczej potwierdza regułę. Można odpuścić, naładować baterie, jednak w ostatecznym rozrachunku i tak może wydarzyć się wszystko. Zwłaszcza w tak nieprzewidywalnym sporcie.

Spójrzmy na Halvora Egnera Graneruda, który skakał prawie cały sezon świetnie i miał przywieźć z Planicy worek medali. Przywiózł? Nie zdobył indywidualnie nawet jednego medalu mistrzostw świata. Trzeba mieć trochę szczęścia, którego na przykład zabrakło w Planicy Kamilowi. Tak naprawdę jeden podmuch wiatru może wszystko zmienić.

Wracając jeszcze na chwilę do Dawida. Sytuacja związana z jego życiem prywatnym może się na nim jakoś odbić?

Może być różnie. Jeżeli wszystko nie zakończy się happy endem... Będąc ciągle myślami gdzie indziej, nie jest łatwo skutecznie trenować i skupiać się na pracy. Jednak bądźmy optymistami. Z drugiej strony, gdyby wszystko się dobrze skończyło, to mogłoby Dawidowi dodać skrzydeł. Trudne doświadczenia życiowe budują psychikę.

Czego należy spodziewać się w kolejnym sezonie?

Z pewnością nie będzie łatwo o poprawę, jednak nigdy nie mów nigdy. A może odpali ktoś z drugiego garnituru i nasza reprezentacja będzie szersza? W tym roku mieliśmy mocno okrojoną drużynę, bo bazowaliśmy właściwie na pięciu zawodnikach. Młodzież miewała przebłyski, ale drugi garnitur nie był fenomenalny. Patrzę w przyszłość z optymizmem. Myślę, że wciąż najlepsza będzie nasza najsilniejsza trójka i to się nie zmieni. A co będzie dalej, czas pokaże.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Tajner ocenił sezon w wykonaniu Polaków. No i te słowa o trenerze
Ocenił sezon Kamila Stocha

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy któryś z polskich skoczków zakończy przyszły sezon Pucharu Świata w czołowej trójce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×