W nadchodzącym sezonie Pucharu Świata kibice mogą doczekać się kilku zmian. Jednym z pomysłów, nad którym debatowano już podczas spotkania przedstawicielu FIS-u, jest zmniejszenie kwoty startowej dla najlepszych reprezentacji.
Do tej pory czołowe kraje, w tym Polska, mogły w Pucharze Świata wystawiać po sześciu zawodników. Jeśli omawiane zmiany zostaną zatwierdzone, maksymalny limit będzie wynosić pięciu skoczków.
- W ten sposób chcemy zredukować przepaść między czołowymi i małymi reprezentacjami (...) Chcemy uczynić nasz sport bardziej globalnym - tłumaczył w rozmowie z serwisem skijumping.pl dyrektor PŚ, Sandro Pertile (więcej TUTAJ).
Okazuje się, że propozycja zmian nie wszystkim przypadła do gustu, a głośno oprotestował ją już skoczek Kristoffer Eriksen Sundal. Niewykluczone, że przepis dotknąłby właśnie jego - spośród Norwegów 22-latek był bowiem szósty w ostatnim sezonie Pucharu Świata.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
Sundal podkreśla, że takie zmiany nie wprowadziłyby większych zmian w klasyfikacji Pucharu Świata, podając za przykład ostatni sezon. "Skoczkowie z 6 najlepszych nacji zajęli w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata miejsca 25., 27., 29., 30., 44. i 63. Jeśli usuniesz ich, najlepszy skoczek, który nie jest z tych krajów, przesunie się w górę o 1 miejsce. Numer 2, 3, 4, 5 przesunęliby się o 4 miejsca. Czołówka 24 zawodników byłaby dokładnie taka sama. Myślę, że głupotą byłoby usunięcie ostatniego miejsca" - napisał na Twitterze.
Sundal zaproponował limit czterech skoczków na reprezentację bądź wprowadzenie zmian w kwestii rozporządzania sprzętem. "Na przykład ograniczenia dotyczące liczby kombinezonów w sezonie, przyznanie każdej nacji tego samego rodzaju smaru do nart czy maksymalną liczbę zmian butów w sezonie" - wymienił.
Czytaj też: "To cud". Mówi, co zdiagnozowano u żony zaraz po wybudzeniu