Adam Małysz martwi się o przyszłość skoków narciarskich. Prezes PZN w wywiadzie dla Sport.pl przyznał wprost, że... jego ukochana dyscyplina sportu kiedyś może umrzeć!
Dużym problemem z pewnością są pojawiające się w środowisku głosy o możliwym skreśleniu z kalendarza igrzysk olimpijskich kombinacji norweskiej, która w ostatnich latach przeżywa głęboki kryzys.
- Dokładnie, bo wtedy skocznia na igrzyskach będzie potrzebna już tylko na jeden sport i może stać się zbyt kosztownym projektem. Trzeba robić wszystko, żeby te dyscypliny nie padły. W końcu są zimową tradycją rozpowszechnioną na sporą skalę przez ostatnie kilkadziesiąt lat i my tym żyjemy - podkreślił Małysz.
Medalista igrzysk i mistrzostw świata w skokach narciarski dodał, że zagrożeniem dla dyscypliny może okazać się też komputeryzacja.
- Póki co sobie tego nie wyobrażam, ale jestem realistą i wiem, że skoki mogą umrzeć. Tym bardziej przy całej komputeryzacji, może za kilkanaście lat nie będziemy się przejmować czymś spoza cyfrowego świata. Może ktoś wymyśli, że będzie się skakało przed komputerem? - ocenił 45-letni Małysz.
Czy w przyszłości grozi nam zastąpienie rywalizacji zawodników na skoczni np. kultową "Grą w Małysza" na komputer? - Ha ha. Choćby, ale lepiej, żeby tak się nie stało - zakończył szef PZN.
Zobacz:
Małysz zdradził, ile przytył po karierze. "Dosyć sporo przybrałem"
"Obawiam się". Małysz szczery do bólu
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyskoczyła w samym kostiumie. "Odwołujemy jesień"