Kibice skoków narciarskich z pewnością go kojarzą. Gabriel Karlen przez kilka lat występował w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Ma na swoim koncie nawet punkty. W 2019 r. doznał kontuzji i zdecydował się zakończyć karierę.
Później jednak wykonał dość niecodzienny ruch. Przeprowadził się do... Polski. Jak tłumaczy Szwajcar w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet dostał propozycję pracy z pewnej firmy i przeprowadził się do Krakowa. Mieszka tam już od kilku lat.
- Kiedy poznawałem nowych ludzi w Polsce i pytali, skąd jestem, patrzyli na mnie wielkimi oczami i nie potrafili zrozumieć mojej decyzji. "Każdy Polak chciałby się tam wyprowadzić. Co ty tu robisz?" - słyszałem. Życie tutaj też jest przyjemne - opowiada Karlen.
Docenia bogatą historię naszego kraju, naszą kuchnię oraz to, że ludzie są bardzo przyjaźni i mówią po angielsku. A co mu nie pasuje? Zwrócił uwagę przede wszystkim na dwie rzeczy.
- To oczywiście poziom zanieczyszczenia powietrza. Zimą cały czas jest smog. Nawet jeśli pojedziesz do Zakopanego, choć wydawałoby się, że w górach powinno być czyste powietrze. Druga sprawa to to, że jak wyjedziesz poza miasto, na polach widzisz czasami śmieci. To zupełne przeciwieństwo Szwajcarii, która jest niesamowicie czysta. To dwie sprawy, które na początku przeszkadzały mi najbardziej. Teraz trochę się do tego przyzwyczaiłem - tłumaczy.
Czytaj więcej:
Oskarżał Małysza i Tajnera. Smutny koniec kariery polskiego skoczka