W tym artykule dowiesz się o:
To był pierwszy konkurs skoków narciarskich w tym sezonie, który wywołał tak wielkie emocje w polskich domach. Wszystko za sprawą Piotra Żyły, który za sprawą kapitalnego skoku w pierwszej serii na 131. metr walczył w Innsbrucku o podium.
Na półmetku był czwarty, z niewielką stratą do 2. miejsca. W finale zamiast postawić kropkę nad "i" Żyła wylądował jednak 16 metrów krócej i spadł na 14. lokatę. Sam skoczek przyznał, że jego drugi skok nie był tak dobry jak pierwszy, ale w opinii ekspertów największy wpływ na krótki lot Polaka miały warunki pogodowe.
Gdy w drugiej serii Żyła usiadł na belkę startową, na progu podmuchy wiatru w plecy dochodziły do 3 m/s. Wiatr był niestabilny i wydawało się, że Borek Sedlak - odpowiedzialny za puszczanie skoczków - poczeka na poprawkę warunków i zapali Polakowi czerwone światło. Wcześniej Czech wraz z pozostałymi członkami jury potrafił zrobić kilkanaście minut przerwy, gdy warunki mocno pogorszyły się przed skokiem faworyta gospodarzy Stefana Krafta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polscy policjanci najlepsi na świecie! Tylko spójrz, jak pięknie grali
Ku zdziwieniu kibiców i ekspertów po kilkudziesięciu sekundach, mimo że wciąż wiało w plecy, Sedlak włączył jednak zielone światło do startu. To, że warunki nadal nie były dobre, najlepiej świadczy reakcja Thomasa Thurnbichlera. Austriak wykorzystał prawie pełne 10 sekund na puszczenie zawodnika, gdyż liczył jeszcze na odwrócenie się wiatru.
Nic z tego. Warunki nadal były złe, co w połączeniu ze słabszym skokiem Żyły, było prostą drogą do katastrofy. Rozczarowanie w Polsce było tym większe, że chwile później - gdy na belce startowej usiadł Lovro Kos - warunki były już lepsze. Czy zatem Sedlak nie mógł przed skokiem Żyły na chwilę wstrzymać zawodów? O to zapytaliśmy Sandro Pertile, szefa Pucharu Świata.
- W Innsbrucku, tak jak wcześniej w Ga-Pa i Oberstdorfie, Borek Sedlak wraz z pozostałymi osobami z jury wykonał bardzo dobrą pracę. Prowadził zawody na wysokim poziomie - był cierpliwy i potrafił uniknąć ekstremalnych warunków dla skoczków - odpowiedział Włoch.
- Trzeba pamiętać, że od momentu włączenia zielonego światła aż do wyjścia z progu mija 10-12 sekund. W tym czasie warunki mogą się zmienić, zwłaszcza w takim konkursie jak w środę w Innsbrucku. To był trudny dzień dla naszej konkurencji. Siła i kierunek wiatru zmieniały się tak szybko, że trudno było to przewidzieć - dodał nasz rozmówca.
Zbyt szybkie puszczenie Żyły w drugiej serii nie było jedyny zarzutem dla jury po konkursie. W "Przeglądzie Sportowym Onet" Adam Małysz, prezes PZN, zwrócił uwagę, że mimo faktu, iż w Innsbrucku zazwyczaj mocno wieje późnym popołudniem, zawody cały czas rozgrywane są o tej samej porze.
Godzina startu trzeciego konkursu w Turnieju Czterech Skoczni wkrótce się jednak zmieni. Zapowiedział to Sandro Pertile.
- Najprawdopodobniej od sezonu 2025/2026 Bergisel w Innsbrucku będzie wyposażona w sztuczne oświetlenie. Dzięki temu będziemy mogli rozpoczynać konkursy o 16:30, kiedy zwykle wieje już znacznie mniej - zdradził dyrektor Pucharu Świata.
Finał 72. edycji TCS odbędzie się w Bischofshofen 6 stycznia. Po trzech konkursach prowadzi Ryoyu Kobayashi przed Andreasem Wellingerem.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także: Jury popełniło błąd przy skoku Żyły? Wojciech Fortuna nie ma wątpliwości