Formę weryfikuje się po tym, jak zawodnik skacze w trudnych warunkach - powtarzają trenerzy i eksperci skoków. Trzymając się tej tezy, nie mam dobrych wiadomości z Wisły. Polscy skoczkowie nadal odstają od najlepszych i ciągle nie są w stanie włączyć się do walki o podium.
Gdy warunki sprzyjają, "nasi" potrafią polecieć daleko - jak Piotr Żyła w pierwszej serii sobotniego konkursu duetów (129,5 metra). Gdy jednak wiatr zaczął kręcić z wszystkich stron, Żyła nie był w stanie oddać już dobrego skoku. W swojej trzeciej próbie spadł na bulę (106,5 metra) i przypieczętował los polskiego duetu - zaledwie 6. miejsce.
Po trzecim skoku Żyły refleksem na skoczni popisał się Tomasz Zimoch. Poseł na Sejm z Trzeciej Drogi i znany dziennikarz sportowy podczas konkursów w Wiśle pełni rolę spikera. Gdy Polak wylądował na buli, komentator przyznał, że "nie ma możliwości reasumpcji". Nic dodać, nic ująć. Na skoczni powtórek nie ma i nie było szans, by powtórzyła się sytuacja z Sejmu i sytuacji z ówczesną marszałek Sejmu Elżbietą Witek za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
ZOBACZ WIDEO: Jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Zobacz, skąd "wrzuciła" nagranie
Wracając do rywalizacji sportowej, to 6. pozycja gospodarzy w Wiśle jest rozczarowaniem, dużym rozczarowaniem. Po treningach wydawało się, że Polaków stać na więcej. No właśnie po treningach... W nich, od jakiegoś czasu, naszym reprezentantom idzie lepiej, skaczą dalej niż jeszcze 3-4 tygodnie temu. Kłopot polega jednak na tym, że nie są w stanie przełożyć tego na zawody.
Przecież po pierwszym skoku Kubackiego w sobotnim duecie Polacy przegrywali z Kazachstanem! To niestety nie jest żart, a jeśli jest to bardzo kiepski... Z łezką w oku można wrócić do poprzedniego sezonu i pierwszego w historii konkursu duetów. W Lake Placid para Dawid Kubacki - Żyła robiła na skoczni, co chciała i nie dała szans rywalom.
Rok później ten sam duet do triumfatorów, Słoweńców, stracił ponad 100 punktów. Przepaść. Możemy sobie po treningach wmawiać, że jest lepiej, że forma Biało-Czerwonych poprawia się, ale chciałbym zapytać na kiedy ma być optymalna? Na końcówkę sezonu? Polakom ucieka druga najważniejsza impreza tej zimy. Turniej Czterech Skoczni, mimo kilku lepszych skoków w Austrii, był porażką. Niestety na razie wiele wskazuje na to, że i w Polsce Biało-Czerwoni odegrają drugorzędne role.
W naszym turnieju liczy się przede wszystkim drużyna. Tylko zwycięzca zgarnie bonus w wysokości 50 tys. euro. Tymczasem już po jednych kwalifikacjach i konkursie duetów w Wiśle Polacy tracą do prowadzących ponad 100 punktów. To straty, zwłaszcza przy obecnej formie Biało-Czerwonych, nie do odrobienia.
Gdy w Turnieju Czterech Skoczni lepiej zaczął skakać Żyła, wydawało się, że on jako pierwszy z Polaków odzyska wysoką formę i będzie polską nadzieją na MŚ w lotach, które rozpoczną się za niespełna dwa tygodnie. Patrząc jednak na ostatni sobotni skok Polaka, trudno w to uwierzyć. Na ten moment wygląda na to, że również na mistrzostwach świata Biało-Czerwoni nie będą w najwyższej formie.
Tym samym zaczyna sprawdzać się czarny scenariusz, o którym wielokrotnie pisałem na początku sezonu. Zabrakło wtedy stanowczej decyzji trenerów o wycofaniu całej drużyny na tydzień albo dwa z Pucharu Świata i coraz więcej na to wskazuje, że metodą startową nie uda się w stu procentach odbudować formy Polaków na najważniejsze imprezy sezonu. Na Turnieju Czterech Skoczni nie była najwyższa, teraz również do tego brakuje, a żeby była za niespełna dwa tygodnie w Austrii na MŚ w lotach to scenariusz z cyklu science fiction.
Z Wisły Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty