Przed nadchodzącym sezonem Pucharu Świata FIS zdecydował się na zmniejszenie kwot startowych dla najsilniejszych reprezentacji. Do tej pory mogły one wystawić siedmiu lub sześciu skoczków do konkursów. Teraz trzy najlepsze mogą desygnować sześciu, a trzy kolejne pięciu zawodników.
Wprowadzone zmiany miały na celu przede wszystkim wypromowanie słabszych nacji, które do tej pory nie miały szans przechodzić przez kwalifikacje i startować w konkursach. Wydaje się, że jak na razie plan Sandro Pertile się sprawdza. Dla przykładu 31. w klasyfikacji generalnej jest Giovanni Bresadola, 36. Alex Insam, a 45. Tate Frantz, który zachwycił wszystkich podczas weekendu w Wiśle.
Pertile może triumfować?
Jeszcze przed sezonem do nowego pomysłu nie był przekonany Jakub Kot. Teraz przyznaje, że reforma, która miała wyciągnąć pomocną dłoń do mniej odkrytych rynków, trochę pomogła gorszym zawodnikom, choć na ostatecznie wnioski trzeba poczekać do końca marca. Mimo wszystko już jakiś mały sukces szef PŚ osiągnął. Aczkolwiek każdego skoczka należałoby z osobna dokładnie przeanalizować, ponieważ skoki narciarskie to przede wszystkim sport indywidualny.
ZOBACZ WIDEO: Jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Zobacz, skąd "wrzuciła" nagranie
- Dla przykładu Yevhen Marusiak w zeszłym sezonie pokazywał się ze świetnej strony, a teraz prezentuje się gorzej. Jest za to zdolny Danił Wassiljew z Kazachstanu, który czasami potrafi być lepszy od Polaków, choć to akurat nie jest jakieś duże wyróżnienie w obecnym sezonie. Włosi mają Alexa Insama oraz Giovanniego Bresadole. Obaj już zdobyli sporo punktów w klasyfikacji generalnej, a pojawił się jeszcze Andrea Campregher. Finowie mogą za to pochwalić się Kasperim Valto - mówi ekspert Eurosportu w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Samo obcięcie kwot na pewno nie jest odpowiedzią na porządniejsze wyniki tych zawodników - dodaje. Jednocześnie podkreśla, że musieli oni podciągnąć się poziomem i obecnie widać zmniejszoną różnicę, pomiędzy słabszymi a najlepszymi. Co więcej, jego zdaniem wymienieni wcześniej skoczkowie potrafią w pojedynczych próbach powalczyć nawet z Niemcami czy Austriakami. Oczywiście całościowo jednakże nadal brakuje im do czołówki.
- Obcięcie kwot miało pomóc słabszym reprezentacjom w znajdywaniu się w konkursach czy nawet w drugich seriach i to się wydarzyło. Być może wpłynęło to też na nich mentalnie. Inaczej jest, gdy ciągle zajmujesz miejsca 50. lub 51., a inaczej, gdy wejdziesz do drugiej serii. Wówczas buduje się pewność siebie i to na pewno pomaga. Aczkolwiek nie we wszystkich przypadkach reforma pomogła. Wydawało się, że Fatih Arda Ipcioglu zostanie taką turecką gwiazdą skoków, a w sezonie 2023/2024 przygasł - przyznaje nasz rozmówca.
Dobry sezon dla skoków narciarskich?
Chwali także pomysł PolSKIego Turnieju, w którym punkty do klasyfikacji generalnej zdobywa się drużynowo, co podczas Pucharu Świata zdarza się rzadko. Co prawda w zorganizowanym przez Polaków cyklu "oczka" inkasuje po dwóch najlepszych zawodników z każdego kraju, lecz w opinii byłego skoczka najpewniej był to kolejny ukłon w stronę słabszych nacji. A dzięki temu Stany Zjednoczone są nawet w stanie postraszyć Polskę.
- Skoki narciarskie potrzebują nowych formatów i twarzy. Obiektywnie trzeba przyznać, że w tym sezonie dzieje się naprawdę dużo dobrego i ciekawego - podsumowuje Jakub Kot
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- 114 metrów i ustał! Polak pobił rekord olimpijskiej skoczni
- Małysz nie owijał w bawełnę. Jest w szoku