W sobotni wieczór kibice na Wielkiej Krokwi przecierali oczy ze zdumienia. W trakcie zawodów Polacy walczyli o podium i to nie za sprawą dalekich skoków Kamila Stocha czy Dawida Kubackiego.
To znacznie młodsi reprezentanci: 24-letni Paweł Wąsek oraz o pięć lat starszy Aleksander Zniszczoł przejęli rolę liderów kadry w tym konkursie. Po ich skokach, zwłaszcza w drugiej serii, Biało-Czerwoni mieli realną szansę na trzecią pozycję.
- Jestem bardzo zadowolony z tego, co pokazali Paweł oraz Olek. Udowodnili swój ogromny potencjał. Wreszcie walczyliśmy o podium- podkreślił pod skocznią Thomas Thurnbichler.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie
Najlepszą odległością wśród Biało-Czerwonych popisał się Zniszczoł, który w drugiej serii poleciał aż na 138 metrów. Dyspozycja 29-latka cieszy austriackiego szkoleniowca zwłaszcza w kontekście zbliżających się mistrzostw świata w lotach w Austrii (25-28 stycznia).
- Pokazał na co go stać. Wierzę, że utrzymamy tą drogę także na mistrzostwach świata w lotach, ponieważ Olek jest bardzo dobrym lotnikiem - powiedział trener. - Taki konkurs powinien dać Pawłowi i Olkowi dużo pewności siebie. To właśnie tego potrzebują na kolejne lata. Muszą stać się liderami w naszym zespole - dodał.
Przed ostatnią grupą drużynówki Biało-Czerwoni zajmowali 4. miejsce i tracili tylko 3 punkty do trzecich Japończyków. Skaczący jako ostatni w polskiej reprezentacji Dawid Kubacki spisał się jednak znacznie słabiej niż jego rywale w grupie. Ostatecznie po jego skoku na 124,5 metra gospodarze zawodów nie utrzymali nawet 4. pozycji i spadli na 6. lokatę.
- Poszedł po prostu na całość. Inni skoczkowi w jego grupie są bardzo pewni siebie i Dawid zdawał sobie sprawę, że musi zrobić coś ekstra. Skoczył z pełnym zaangażowaniem, na maksa. Nie udało się, ale dla mnie najważniejsze jest to, że spróbował - zapewnił Thomas Thurnbichler.
W niedzielę w Zakopanem konkurs indywidualny. Początek o 16:00.
Z Zakopanego Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty