Skok na odległość 116 m dał Aleksandrowi Zniszczołowi dopiero 22. miejsce po pierwszej serii sobotniego (10.02) konkursu PŚ w Lake Placid.
W finałowej rundzie 29-letni Zniszczoł zaatakował. Zaliczył w dobrym stylu 129 m i ostatecznie zajął wysokie, szóste miejsce. Wygrał Słoweniec Lovro Kos (więcej TUTAJ).
- Tak, żal tej pierwszej serii. Szczęście nie dopisało, były ciężkie warunki. Zrobiłem, co mogłem, ale to tak wyszło. Muszę przyjąć na klatę. Chociaż, to nie jest moja wina, a rzeczy na które nie mam wpływu - ocenił reprezentant Polski w rozmowie z Eurosportem.
- Drugi skok był już niezły. Jest dosyć ciężko na buli, bo jest mocny przeciąg z tyłu i trzeba wytrzymać ten moment, żeby się dostać do strefy, gdzie jest bardziej cicho - dodał.
Zniszczoł wyraził też nadzieję, że nie były to jego ostatnie skoki w sobotę. Po wywiadzie z naszym skoczkiem okazało się, że w konkursie duetów Polskę reprezentować będą Dawid Kubacki i właśnie Zniszczoł (więcej TUTAJ). Rywalizacja duetów na skoczni w Lake Placid rozpocznie się w sobotę o godzinie 23:00 czasu środkowoeuropejskiego.
Zobacz:
Żyła i Stoch poza składem. Thurnbichler podjął decyzję
ZOBACZ WIDEO: Sonda z kibicami w Zakopanem. Czy Kamil Stoch powinien odejść na emeryturę?