Ma 51 lat i wraca. Wszyscy będą patrzeć na Japończyka

Getty Images / Bjoern Reichert/NordicFocus / Na zdjęciu: Noriaki Kasai
Getty Images / Bjoern Reichert/NordicFocus / Na zdjęciu: Noriaki Kasai

Noriaki Kasai to idealny przykład stwierdzenia, że wiek to tylko liczba. Mimo 51 lat na karku zaskakuje i wciąż kontynuuje karierę. W najbliższy weekend będzie walczył w Pucharze Świata z rywalami, których nie było na świecie, gdy świętował sukcesy.

W tym artykule dowiesz się o:

Do grona legendarnych skoczków na pewno możemy zaliczyć Adama Małysza, Svena Hannawalda, Martina Schmitta czy Noriakiego Kasaiego. Z tej grupy najstarszy jest ostatni z wymienionych, bowiem w czerwcu będzie obchodził 52. urodziny. Ale to właśnie Japończyk, a nie jego młodsi koledzy, wciąż nie zakończył kariery.

Punktował jako junior

Kasai, który przyszedł na świat 6 czerwca 1972 roku w Shimokawie już w wieku ośmiu lat zaczął skakać na nartach, bo namówił go na to kolega. Z kolei w 1987 r. wygrał turniej narciarski dla gimnazjalistów z Hokkaido. Nikt wówczas nie miał wątpliwości, że Japończyk to wschodzący talent.

W wieku 16 lat zadebiutował w zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich w swoim kraju. W Sapporo zajął 31. miejsce i zabrakło mu niewiele, by od razu zapunktować. Ta sztuka udała mu się, gdy wziął udział w zmaganiach w Lake Placid. Tam zanotował udane występy, bo kończył konkursy na miejscach 9. i 7.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?

Nigdy mu się nie udało

Podczas długiej kariery 63 razy stawał na podium zawodów Pucharu Świata. To 17-krotny triumfator zmagań, który po raz pierwszy wygrał 22 marca 1992 roku, kiedy to miały miejsce mistrzostwa świata w lotach narciarskich w Harrachovie.

Mimo że od wielu lat oglądamy go w akcji, to w żadnym sezonie nie prezentował się tak, by wywalczyć Kryształową Kulę. W sezonach 1992/93 i 1998/99 w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął 3. miejsce, co było jego najlepszym wynikiem w karierze.

Nie udało mu się również triumfować w klasyfikacji generalnej lotów narciarskich czy Turnieju Czterech Skoczni. Zarówno w jednych, jak i drugich zmaganiach najwyżej sklasyfikowany był na drugim miejscu.

Sukcesów nie brakowało

Kasai wielokrotnie występował na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich, a jego starty przyłożyły się na medale. Na podium stawał łącznie trzy razy, ale nigdy nie znalazł się na najwyższym stopniu. Indywidualnie zdobył srebrny krążek w Soczi w 2014 roku. Wówczas również zgarnął brąz drużynowo, a także srebro w Lillehammer 1994 r. Obecnie jest najstarszym medalistą tej imprezy w historii skoków narciarskich.

W jego gablocie znajduje się również siedem medali mistrzostw świata. Tyle tylko, że żaden nie jest koloru złotego. Jednak na najwyższym stopniu podium stanął podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich w 1992 roku w Harrachovie.

Łącznie wystartował w 559 konkursach Pucharu Świata (indywidualnie i drużynowo), co jest rekordem wśród skoczków. Z tego powodu trafił do Księgi Rekordów Guinnesa również za występ w 27 sezonach PŚ, ale także za inne osiągnięcia.

Wielki powrót

Wiemy jednak, że w najbliższym czasie będzie można dopisać mu kolejny sezon. Japończyk obecnie znajduje się w bardzo dobrej formie, co potwierdził w zmaganiach niższej rangi. Najpierw w lokalnych zawodach TVh Cup prezentował się bardzo solidnie, a niedawno w konkursie Snow Brand Megmilk Cup zajął 2. miejsce po imponującym skoku.

- Celowałem w zwycięstwo, więc jestem rozczarowany. Liczyłem na 145 metrów. Jestem w dobrej formie i stać mnie teraz na to. W każdym razie do Pucharu Świata przygotowałem się naprawdę dobrze. Chcę pokonać presję, przejść kwalifikacje i wystąpić w swoim 570. konkursie. Wiem oczywiście, że poziom jest wysoki - przyznał w japońskich mediach Kasai.

51-latek weźmie udział w najbliższych zmaganiach w Sapporo, bowiem trener Japonii będzie miał możliwość wystawienia grupy krajowej. Biorąc pod uwagę obecne wyniki skoczka, nie było innej możliwości niż nominacja na nadchodzący weekend.

Dla Kasaiego będzie to powrót do Pucharu Świata po dłuższej przerwie. Ostatni występ w konkursie głównym zanotował w sezonie 2019/20 właśnie przed własną publicznością i zajął wówczas 33. miejsce. Ostatni raz punkty do klasyfikacji generalnej zdobył w Planicy (2018/19).

Co prawda ostatniej zimy Japończyk również przystąpił do zmagań w Sapporo, lecz nie przebił się przez kwalifikacje. Zabrakło mu jednak tylko 0,4 punktu, by wywalczyć awans do głównego konkurs. W kolejnym dniu był natomiast 55.

Aby zobaczyć w akcji Kasaiego, trzeba będzie śledzić piątkowe zmagania. Najpierw o godzinie 6:00 i 7:00 odbędą się treningi, ale z nich nie będzie transmisji. To zmieni się oczywiście w przypadku kwalifikacji, które zaplanowano na 8:00. Relacje tekstowe ze wszystkich zmagań dostępne na WP SportoweFakty

Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (4)
avatar
poop
14.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
niech wezma redbula ze soba doda im skrzydel 
avatar
bossboss
14.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Teraz czas na Wojtka Fortunę.. 
avatar
Möchomorek
14.02.2024
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Nasze młode Orły będą konkurować z Noriaki Kasai. Już dziś, na miejscu Stocha, Kubackiego i Żyły bym się wycofał (thurnbichler cwaniak nie poleciał do Japonii), po co sobie robić wstyd przegryw Czytaj całość
avatar
piotr9990
14.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skoro wiek to tylko liczba, to niech skacze w turnieju czterech skoczni,