W ostatnim czasie głośno jest o konflikcie Alexandera Stoeckla z norweskimi skoczkami. Wszystko wskazuje, że Austriak będzie musiał opuścić reprezentację po 13 latach pracy. Niemal od razu pojawiły się opinie, że 50-letnim szkoleniowcem powinien zainteresować się Polski Związek Narciarski.
Mógłby on przejąć kadrę A lub wziąć pod swoje skrzydła Piotra Żyłę, Dawida Kubackiego oraz Kamila Stocha. - To na pewno jest dobry szkoleniowiec, ale nie wiem, czy dla naszej reprezentacji. Nam potrzebny jest ktoś, kto zapanuje nad całym szkoleniem - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Andrzej Kozak.
Prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego uważa, że mamy naprawdę dobrych skoczków w wieku do 16 lat i są oni dobrze prowadzeni. Pojawia się za to problem z zapleczem naszej głównej reprezentacji. To właśnie między obiema kadrami powstała duża dziura, co pokazują słabe wyniki w Pucharze Kontynentalnym i zawodach niższej rangi. Jego zdaniem Thomas Thurnbichler nie jest w stanie samemu ze wszystkim sobie poradzić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!
- Szczególnie w przyszłym, przedolimpijskim sezonie, który będzie niezwykle istotny. Nie wyszkolimy skoczków przed samą imprezą, dlatego już teraz wypada się tym zająć. Moim zdaniem, jeśli 34-latek zostanie w Polsce, to musi się skoncentrować na głównej kadrze, która ma szanse pojechać na igrzyska. Nie wierzę, aby można było zrobić ogromne postępy już w roku olimpijskim.
Kozak uważa, że wszystko trzeba profesjonalnie uporządkować. Zaznacza jednak, że nie chodzi o słabość organizacyjną, ponieważ PZN w tym elemencie stoi na wysokim poziomie. Ma na myśli wyłącznie samo szkolenie. Dla przykładu w austriackiej reprezentacji co jakiś czas pojawia się zawodnik na miarę czołówki Pucharu Świata. W Polsce tego nie ma i w tym aspekcie dzieje się coś niedobrego.
- Potrzeba merytorycznego wsparcia. Za dużo spraw zrzucono na Thurnbichlera i po prostu nie dał z tym wszystkim rady. Poza tym idea to jedno, a wdrożenie jej to zupełnie coś innego. Łatwo jest rzucić czy zaprezentować hasło lub plan. Trudniej jest to wprowadzić w życie. Austriak fizycznie nie miał nawet możliwości tego wszystkiego zrobić. Z góry było to skazane na porażkę - twierdzi nasz rozmówca.
Aczkolwiek na koniec podkreśla, że obecny szkoleniowiec kadry A jest dobrym trenerem, pochodzącym z nowej fali, która w przyszłości będzie rządziła w skokach narciarskich. - Zawsze uważałem, że trzeba stawiać na młodych. Co prawda mają mniej doświadczenia, ale posiadają wiedzę i chcą coś zrobić. W tym momencie zmiana na tym stanowisku nie byłaby dla nas zbawieniem - podsumowuje Andrzej Kozak.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Kasai pójdzie za ciosem? Jest decyzja ws. PŚ w Oberstdorfie
- Niespodziewana wiadomość przed lotami w Oberstdorfie. Chodzi o Polaka