Aż do 3 marca trzeba było poczekać na to, by w sezonie 2023/24 polski skoczek stanął na podium Pucharu Świata w skokach narciarskich. W końcu udało się to Aleksandrowi Zniszczołowi, który obecnie jest liderem Biało-Czerwonych.
W pierwszym konkursie w Lahti, który odbył się dodatkowo z uwagi na odwołane zmagania w Szczyrku, Zniszczoł był najlepszym z Polaków i zajął 8. miejsce. Z kolei w sobotę był liderem naszej kadry podczas zawodów drużynowych, w których to podopieczni Thomasa Thurnbichlera zajęli 4. pozycję.
Patrząc na indywidualne występy, Zniszczoł zająłby 3. miejsce. Na nim udało mu się uplasować dzień później, co jest jego najlepszym wynikiem zarówno w tym sezonie, jak i w karierze. Wcześniej nigdy nie stanął na podium.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
W wywiadzie dla Eurosportu skoczek został zapytany o czym myślał, gdy na podium usłyszał swoje nazwisko. - W sumie to o rodzicach i żonie pomyślałem - wyznał.
- Jestem bardzo szczęśliwy. Skoki dały mi dużo radości. Jestem zadowolony, bo skoki były zasłużone na to podium - podkreślił 29-latek.
Trzeba przyznać, że Zniszczoł zrobił to, w co celował. Podczas wywiadu opowiedział bowiem o rozmowie z Piotrem Żyłą, która dotyczyła jego występu w niedzielnym konkursie.
- Wczoraj rozmawiałem z Piotrkiem, że tutaj bym chciał stanąć na podium, bo to magiczne miejsce. Bardzo się cieszę - przyznał polski skoczek.
Zniszczoł potrzebował sporo czasu, by osiągnąć ten sukces. Co prawda już w kilku poprzednich konkursach miał szansę na podium, jednak raz po raz zawodził w finałowych seriach. To zmieniło się tym razem.
- Bardzo dużo cierpliwości mnie to kosztowało. Miałem dużo wsparcia. Chcę podziękować rodzinie i przyjaciołom - powiedział na zakończenie swojej rozmowy zawodnik z Cieszyna.
Przeczytaj także:
Zrobił to! Aleksander Zniszczoł na podium konkursu Pucharu Świata