Na taki występ w wykonaniu Polaków musieliśmy czekać cały sezon. Dwóch Biało-Czerwonych znalazło się w pierwszej piątce ostatniego konkursu Pucharu Świata. Najwyżej sklasyfikowanym naszym skoczkiem był Aleksander Zniszczoł, który stanął na najniższym stopniu podium.
30-latek po pierwszej serii plasował się nawet na drugiej pozycji, jednak nie zdołał odpowiedzieć na fenomenalny skok Domena Prevca. Mimo tego wynik polskiego skoczka należy uznać za fantastyczny (relacja z niedzielnego konkursu dostępna jest pod TYM LINKIEM).
- Czy była nerwówka przed finałowym skokiem? Nie, fajnie do tego podszedłem, miałem doświadczenie z wcześniej, więc było mi łatwiej. Widziałem, że daleko skaczą i co ja miałem? Przecież ja też potrafię! I to zrobiłem - przyznał Zniszczoł.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
W niedzielę najlepszy obecnie polski skoczek oddał dwa równe, bardzo dalekie skoki. W pierwszej serii Zniszczoł poleciał na 237 metr, natomiast w drugiej próbie poprawił się o pół metra. Tym samym powtórzył wyczyn z Lahti, gdzie również zajął trzecie miejsce.
- Ten konkurs dał mi więcej radości niż w Lahti. Loty ponad 230 m, 240 m w treningu, super, trzeba było być dziś naprawdę dobrym lotnikiem - dodawał z uśmiechem na twarzy przed kamerami Eurosportu.
Sezon 2023/2024 był najlepszym w karierze Aleksandra Zniszczoła. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął 19. pozycję (zobacz TUTAJ), a w klasyfikacji lotów narciarskich uplasował się na 9. lokacie.
- Jestem bardzo zadowolony z tej zimy, zrobiłem, co chciałem. Osiągnąłem to, co zakładałem. Na koniec zamknąłem 500 punktów i "dziesiątka" w lotach, wiec jestem jak najbardziej usatysfakcjonowany - zakończył.