Robert Witke był synem Ryszarda Witke, który specjalizował się w narciarstwie klasycznym. Ojciec reprezentował Polskę na igrzyskach olimpijskich, startował też w Turnieju Czterech Skoczni i na mistrzostwach świata.
Robert Witke natomiast w 1985 roku zanotował swój najlepszy występ na mistrzostwach świata juniorów. W tym czasie zadebiutował też w Pucharze Świata we francuskim Chamonix. Wziął udział w mistrzostwach świata w lotach narciarskich na skoczni Kulm w Tauplitz.
Był związany ze Śnieżką Karpacz. Dziś szefostwo klubu chce go uhonorować. Przygotowano już sztandar na pogrzeb, który odbędzie się w środę o godzinie 11.00 na cmentarzu komunalnym w Karpaczu.
- Znaliśmy się od dziecka, mieliśmy przyjacielskie kontakty, choć był o siedem lat starszy. Miał bardzo duże poczucie humoru, był niezwykle otwarty na pomoc przyjaciołom - przyznaje trener Waldemar Cich.
Matka Roberta zmarła wcześnie, wychował się bez niej. Niedawno, bo w 2020 roku, zmarł także jego ojciec Ryszard.
- Nie miał lekko. Jako sportowiec Robert na pewno mógł osiągnąć więcej. Ale wiadomo, jak to jest u nas w sportach zimowych. Warunki stwarzane dla zawodników nie zawsze były takie, jak byśmy sobie życzyli. Musieliśmy trenować w Zakopanem lub Harrachovie, a przez ostatnie lata kariery Robert nie miał nawet z kim wystartować w drużynowych mistrzostwach Polski. Ostatecznie zdecydował się na starty w UKS-ie Zakopane. Na te warunki i tak osiągnął naprawdę wiele - przyznaje Cich w rozmowie z WP SportoweFakty. - Warto wspomnieć, że był świetny nie tylko w skokach narciarskich, ale także w pływaniu i tenisie, który stał się jego pasją.
Dawid Góra, WP SportoweFakty