W sobotni wieczór organizatorzy zawodów w Engelbergu podjęli decyzję o przesunięciu kwalifikacji do drugiego konkursu na niedzielny poranek. Pierwotnie planowano je na godzinę 14:30, jednak kapryśna pogoda w szwajcarskim miasteczku wymusiła zmianę harmonogramu. Prognozy zapowiadały intensywne opady deszczu i porywisty wiatr, które rzeczywiście dały o sobie znać już od wczesnych godzin niedzielnych.
Pomimo trudnych warunków, kwalifikacje rozpoczęły się punktualnie o 9:15, choć szybko stało się jasne, że wiatr będzie kluczowym aktorem poranka. Powietrzne zawirowania sprawiały, że raz wspierał skoczków pod narty, by chwilę później przeszkadzać im przy wyjściu z progu. Warunki były skrajnie loteryjne, a każdy kolejny skok stawał się coraz większym wyzwaniem.
Po godzinie rywalizacji liczba oddanych prób utknęła na dwudziestu. Coraz więcej osób zastanawiało się, czy kontynuowanie kwalifikacji w takich warunkach ma w ogóle sens. Przerwy techniczne wydłużały się, a atmosfera wśród kibiców zgromadzonych pod skocznią gęstniała. Nad Engelbergiem lał rzęsisty deszcz, a miejscowy DJ starał się rozweselić publiczność, serwując im energetyczne utwory Lady Gagi.
ZOBACZ WIDEO: Kibice zgotowali jej owacje na stojąco. Łzy szczęścia płynęły same
Atmosfera udzieliła się także komentatorom Eurosportu, którzy zamiast rozprawiać o skokach narciarskich, zaczęli dyskutować o tej charyzmatycznej artystce. Chwilę później DJ zmienił repertuar i puścił kultowe "It's Raining Men".
Dowcipne nawiązanie do deszczowego chaosu nie umknęło uwadze komentatorów, którzy również podłapali temat. - Patrz, jaki błyskotliwy jest ten DJ! - śmiał się jeden z nich. - Teraz "It's Raining Men"? Nie wierzę, że to przypadek!
Przerwa zdawała się przedłużać w nieskończoność, ale ostatecznie kwalifikacje wznowiono. Polacy do niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Engelbergu awansowali w komplecie (---> WIĘCEJ TUTAJ).