Dość niespodziewanie Klemens Murańka 10 września 2024 roku ogłosił, że odwiesza narty na kołku. Tym samym jego kariera dobiegła końca. W młodzieńczych latach zapowiadał się jako wielki talent i następca Adama Małysza.
Droga, którą podążał, okazała się jednak błędna. Zamiast światowej klasy skoczka Murańka pełnił rolę zawodnika, dla którego sukcesem stawał się awans do drugiej serii konkursowej i zdobycie jakichkolwiek punktów do "generalki".
Na sportowej emeryturze 30-latek jest już nieco ponad miesiąc. Czym się teraz zajmuje? Rąbka tajemnicy uchylił w rozmowie z Interią. Obecnie Murańka skupia się na życiu prywatnym. Po skokach ułożył sobie także w inny sposób życie zawodowe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
- Na razie razem z żoną prowadzimy pensjonat. Pomagam żonie w wychowaniu dzieci. Może uda mi się zrobić jakiś kurs trenerski - powiedział były skoczek. Dodał, że decyzja o zakończeniu kariery odbiła się pozytywnie na jego zdrowiu psychicznym.
Choć Murańki nie zobaczymy już na skoczni w roli czynnego zawodnik, to sam zainteresowany nie wyklucza, że w przyszłości wróci do tego sportu, ale już w nieco innej roli. Można przypuszczać, że 30-latek chciałby spróbować swoich sił jako trener.
- To było przecież całe moje życie, więc w przyszłości - jak już odpocznę trochę od skoków - chciałbym do nich wrócić. Mam dużą wiedzę na ich temat - przekazał złoty medalista mistrzostw świata juniorów z 2014 roku.
Dodajmy, że Murańce ani razu nie udało się wskoczyć na podium konkursu Pucharu Świata. Najwyższa lokata to czwarta (w sezonie 2020/2021 w Willingen).