Mimo zerwania więzadeł krzyżowych Andreas Wellinger udowodnił, że po tak poważnej kontuzji można wrócić na szczyt. Obecnie należy on do grona czołowych skoczków świata i w nadchodzącym sezonie powalczy o największe sukcesy.
W przypadku Wellingera nie jest tajemnicą, że najważniejszym momentem sezonu będzie dla niego Turniej Czterech Skoczni. W Niemczech już od 23 lat czekają na to, by na najwyższym stopniu podium stanął ich rodak.
- To od dawna mój wielki cel, niestety jeszcze go nie osiągnąłem, choć dwa razy udało mi się finiszować na drugim miejscu. To jest naprawdę sztuka skakać na najwyższym poziomie na wszystkich czterech skoczniach. W zeszłym roku popełniłem bardzo mało błędów, jestem niesamowicie zadowolony z tego turnieju i muszę przyznać bez zazdrości, że jeden skoczek był lepszy - wyznał skoczek w wywiadzie dla niemieckiego Eurosportu.
Mimo prestiżu TCS Wellinger musi także skupić się na zmaganiach w Pucharze Świata. - Celem jest walka od Lillehammer po Planicę. Wiele musi się złożyć na to, by być w formie podczas mistrzostw świata, ale im wyższy i bardziej stabilny będzie poziom moich skoków, tym większe prawdopodobieństwo realizacji planu w danym dniu. Dla mnie nie ma jednego konkretnego celu, celem jest prezentowanie najwyższego poziomu przez cały sezon - zdradził skoczek.
Po dobrych występach latem niemiecki skoczek nie popadł jednak w hurraoptymizm. Podkreślił bowiem, że w jego przypadku wciąż brakuje stabilności i ma teraz ostatnie tygodnie na to, by ją wypracować.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent