Ruka od lat uchodzi za jedno z najbardziej wymagających miejsc dla skoczków narciarskich. Kapryśna aura i silne podmuchy wiatru wielokrotnie komplikowały rywalizację (jak choćby w piątek, kiedy w ogóle nie udało się rozegrać treningów i kwalifikacji - WIĘCEJ).
Doskonałym tego przykładem są wydarzenia sprzed 21 lat, które na stałe wpisały się w historię Pucharu Świata. To właśnie wtedy Thomas Morgenstern przeżył na tej skoczni chwile grozy.
W sezonie 2003/2004 w trakcie sobotniego konkursu warunki atmosferyczne na skoczni były wyjątkowo trudne. Mimo to podjęto decyzję o przeprowadzeniu zawodów, co okazało się poważnym błędem.
W efekcie doszło do serii dramatycznych wypadków. Upadki zaliczyli kolejno Johann Erikssen, Andreas Kofler, a na końcu młody Thomas Morgenstern. To właśnie jego wypadek wywołał największe emocje.
Austriak, będący wówczas u progu wielkiej kariery, tuż po wyjściu z progu trafił na silny podmuch wiatru. Stracił kontrolę nad skokiem, co spowodowało, że wykonał salto w powietrzu, a następnie uderzył w zeskok i kilkukrotnie przekoziołkował. Scena była na tyle dramatyczna, że Włodzimierz Szaranowicz nie krył emocji: "O jeju... O Boże... Przepraszam za tę reakcję, ale fatalna sprawa" - wyrzucił z siebie.
Na szczęście Morgenstern wyszedł z tego zdarzenia cało, doznając jedynie złamania małego palca. Jak sam wspominał w swojej autobiografii, ten wypadek na długo pozostał w jego pamięci. "Poczułem, że nie jestem w stanie wytrzymać bólu. (…) Leżałem na plecach i płakałem" - pisał w książce "Moja walka o każdy metr".
Dziś Thomas Morgenstern to legenda skoków narciarskich, dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli, trzykrotny mistrz olimpijski i ośmiokrotny mistrz świata. Jednak tamte wydarzenia z Ruki z pewnością przyczyniły się do tego, że karierę zakończył przedwcześnie - zaledwie w wieku 27 lat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje