W tym sezonie w czołówce Pucharu Świata nie brakuje niemieckich nazwisk. Po dekadzie posuchy reprezentanci naszych zachodnich sąsiadów znów są groźni niczym za czasów Svena Hannawalda i Martina Schmitta. Nastąpiła wyraźna zmiana pokoleniowa, w efekcie której Niemcy odrodzili się.
W czołowej dziesiątce PŚ znajduje się ich aż trzech. Severin Freund przez moment był nawet liderem, lecz wyprzedził go Austriak Gregor Schlierenzauer. Czwarte miejsce to rewelacja tegorocznych rozgrywek, 17-letni debiutant - Andreas Wellinger. Z kolei siódmy jest Richard Freitag.
W obliczu tak dobrej postawy swoich podopiecznych doceniony został szkoleniowiec reprezentacji. Werner Schuster wprowadził powiew świeżości oraz zadbał o dobrą
organizację, co nie umknęło jego szefom. Włodarze DSV, niemieckiego związku narciarskiego, chcą go zatrzymać na kilka lat. - Naszym celem jest to, aby zatrzymać go u nas jak najdłużej. Podstawowy cel to, żeby został do roku 2015. Trzeba patrzeć na wszystko długodystansowo. Zrobię wszystko, aby utrzymać go jak najdłużej. Jestem zadowolony z tego, że postawiliśmy na Wernera Schustera. Jest on kompletnym trenerem. Posiada dużą wiedzę i potrafi zachować zimną krew w trudnych sytuacjach. Na wszystko patrzy rozsądnie. - powiedział Horst Hüttel, dyrektor sportowy Deutschen Skiverband.