Łukasz Kruczek wykonał kawał świetnej roboty - wywiad z Alexandrem Stoecklem

Alexander Stoeckl w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl podsumowuje zakończony w niedzielę sezon skoków narciarskich. Trener reprezentacji Norwegii odniósł się też m.in. do powrotu Janne Ahonena.

Maciej Mikołajczyk
Maciej Mikołajczyk

Maciej Mikołajczyk: Co sądzisz o kolejnym już powrocie do skoków Janne Ahonena?

Alexander Stoeckl: Jest to na pewno bardzo interesujące. Ciekawe, jak przygotuje się do sezonu i jakie będą jego cele. Uważam, że Janne zrobił to tylko z powodu igrzysk olimpijskich w Soczi. Muszę jednak szczerze powiedzieć, iż będzie mu niezwykle trudno wskoczyć na ten najwyższy poziom. Skoki narciarskie nie stoją w miejscu, a cały czas się rozwijają. Poza tym doszły pewne zmiany w sprzęcie, kombinezonach, a on ten okres przegapił.

Jak myślisz, dlaczego jury nie zgodziło się w tym roku na nowy rekord świata podczas konkursów w Vikersund?

- Jury ma przede wszystkim dbać o bezpieczeństwo zawodników. Było wiele rozmów o rekordzie. Nie mieliśmy jeszcze doświadczenia z obcisłymi kombinezonami, a skocznia została przed zawodami nieco zmodernizowana, aby spełniać wymogi FIS. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że bardzo ostrożnie były podejmowane decyzje, dotyczące odpowiednich prędkości na progu. Odpowiedzialność na największej skoczni świata jest wyjątkowo duża.

W środku sezonu postanowiłeś, że Anders Bardal odpuści konkursy Pucharu Świata w Harrachowie. Była to trudna decyzja, zważywszy na to, że twój podopieczny wciąż miał szansę na obronę Kryształowej Kuli?

- Decyzja o przerwie w startach Bardala nie była trudna. Kiedy nie jesteś w swojej optymalnej formie, to nie ma sensu, abyś brał udział w konkursach lotów narciarskich. W tym czasie popracowaliśmy nad techniką i Anders wrócił mocniejszy.

Czy na skoczni w Vikersund pojawiły się tzw. "uchwyty Ito" po wypadku Japończyka w Sapporo?

- Na skoczni w Vikersund nie widziałem żadnych zmian, ale o to trzeba zapytać się samych zawodników. Generalnie uważam, że skoczek jest odpowiedzialny za te rzeczy, bo obiekt nigdy nie może być w stu procentach bezpieczny. Wypadek Ito miał miejsce z jego winy, a ja jestem pewny, że ta sytuacja pokazała zawodnikom, że na skoczni trzeba być skoncentrowanym od początku do samego końca.

Jak w skrócie podsumujesz ten niezwykle szczęśliwy dla ciebie sezon?

- Ta zima była na pewno bardzo udana. Zaczęliśmy bardzo dobrze w Lillehammer, później walczyliśmy trochę i z odpowiednimi poprawkami przyjechaliśmy na Turniej Czterech Skoczni, który zakończyliśmy znakomitymi rezultatami. Anders Jacobsen zajął drugie, Tom Hilde trzecie, a Anders Bardal piąte miejsce. To był fantastyczny wynik! W następnych konkursach Pucharu Świata kontynuowaliśmy swoją doskonałą passę. Podczas mistrzostw w Predazzo zdobyliśmy dwa medale (złoto Bardala, brąz Jacobsena). Zawody drużynowe we Włoszech były dla chłopaków ciężkim dniem po tym, jak ostatecznie spadliśmy na czwartą pozycję. Duch walki i atmosfera w środku naszego zespołu jednak nie zniknęła i w końcu ustabilizowaliśmy swoją formę, zwyciężając w Pucharze Narodów. To wspaniałe uczucie dla mnie jako trenera, bo wiem, że mamy wielu naprawdę silnych zawodników. Podsumowując, jestem bardzo zadowolony z wyników, ale też zdaje sobie sprawę, że moja praca się nie kończy. Są też inne drużyny, które robią postępy i nie możemy spoczywać na laurach.

Spodziewałeś się, że ostatecznie pokonacie Austriaków w Pucharze Narodów?

- To była dla mnie spora niespodzianka. Z jednej strony było tak blisko do końca sezonu, z drugiej myślałem, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na ten sukces. Trzeba jednak zauważyć, że Austria nie wykorzystała w tym roku całego swojego potencjału i to spowodowało, że można było ją wyprzedzić.

A co powiesz o Polakach? Biało-czerwoni mieli piorunującą końcówkę sezonu. Kamil Stoch wygrał w Trondheim, z kolei Piotr Żyła zwyciężył w Oslo.

- Faktycznie. Polacy odnotowali znakomite wyniki. Myślę, że cenną rzeczą dla biało-czerwonych jest to, że co najmniej dwóch z nich jest w stanie skakać na absolutnie najwyższym poziomie. To pokazuje, że Łukasz Kruczek wykonał kawał świetnej roboty.

Problem leżał głównie po stronie sprzętu - rozmowa z Łukaszem Kruczkiem

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×