Sławomir Hankus dla SportoweFakty.pl: Dziewczyny w Lillehammer się nie utopiły

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sławomir Hankus ocenia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl początek sezonu zimowego w wykonaniu Polek. Były trener Bieguna, a obecny Joanny Szwab przyznaje, że u kobiet zawiodła trochę głowa.

Inauguracja kobiecego Pucharu Świata przeszła już do historii. Nową-starą liderką cyklu została Sara Takanashi, która w dalszym ciągu utrzymuje wysoką dyspozycję. Podczas rywalizacji pań w Lillehammer po raz pierwszy mogliśmy kibicować naszym reprezentantkom. Magdalena Pałasz i Joanna Szwab, bo o nich mowa, odpadły w kwalifikacjach, zajmując odpowiednio 52. i 56. miejsce. Formuła przeprowadzania eliminacji pozostawiała jednak sporo do życzenia. - Kwalifikacje były nierówną walką. Pierwsze 30 dziewczyn o godzinie 11:00 skakało w warunkach porywistego wiatru, dochodzącego momentami do 6m/s. Eliminacje po przerwaniu serii powinny zostać powtórzone, a wszystkie zawodniczki powinny odbić się z progu jeszcze raz. Z kolei organizatorzy zmagania wznowili dwie godziny później od połowy stawki, gdzie warunki były już w miarę dobre - relacjonuje portalowi SportoweFakty.pl Sławomir Hankus.

Szkoleniowiec SMS-u Szczyrk nie ukrywa, że u Polek zawiodła trochę głowa i przekonuje, że stać je na uzyskiwanie lepszych rezultatów. Poprzedni trener Krzysztofa Bieguna widzi dobre strony występu kobiet w Lillehammer. - Cóż, pierwszy start za nami. Czeka nas sporo pracy mentalnej, bo dziewczyny nie pokazały w weekend tego, co potrafią. Sądzę, że to dobry początek. W obecnych czasach chcąc się czegoś nauczyć, zazwyczaj bardzo dobrym motywem jest puszczanie kogoś na głęboką wodę. Dziewczyny się nie utopiły i mam nadzieję, że będzie to doskonały bodziec do dalszej pracy - uważa Hankus.

Biało-czerwone w dalszym ciągu skakać będą w Pucharze Świata. Pałasz i Szwab mają wystartować w zawodach zaplanowanych na 21 i 22 grudnia w Niemczech. - W planach na następne tygodnie mamy na pewno trening, jeśli się uda, to w Szczyrku, a jeśli nie, to w Ramsau i start w Hinterzarten. A czy występ w Norwegii był porażką? Z punktu widzenia sportowej rywalizacji na pewno było słabo, ale uważam, iż jeśli jechaliśmy z nastawieniem, że tak właśnie będzie, to tylko wyjdzie nam to na dobre. Patrząc również pod kątem, że sam wyjazd nie kosztował nas zbyt wiele, bo opłaty pokrywa organizator, to możemy na tym tylko skorzystać - tłumaczy młody szkoleniowiec. 

Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów narciarstwa i nie tylko! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
arik
10.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pierwsze koty za płoty, będzie lepiej