Puchar Świata w Lillehammer: poweekendowe Hop-Bęc

Kolejny weekend Pucharu Świata w skokach narciarskich za nami. Kto zaskoczył pozytywnie i negatywnie w trakcie dwudniowej rywalizacji w norweskim Lillehammer?

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński

53. wygrana Gregora Schlierenzauera

24-letni Austriak dość długo musiał czekać na kolejne zwycięstwo w Pucharze Świata - poprzednio triumfował przed rokiem, co ciekawe także w Lillehammer. Sobotnia wygrana została odniesiona w dość kontrowersyjnych warunkach atmosferycznych, w dodatku w zawodach pełnych zmian wysokości belki startowej, ale zwycięzców się nie sądzi. Po mizernym początku sezonu Schlierenzauer znów stanął na najwyższym stopniu podium.
Stała forma Andersa Fannemela

O młodym Norwegu już od kilku lat mówiło się jako o zawodniku perspektywicznym. W tegorocznej edycji Pucharu Świata Fannemel wziął na siebie ciężar bycia liderem kadry i radzi sobie znakomicie. W Lillehammer był bliski wygrania swojego pierwszego konkursu Pucharu Świata i jeśli nadal będzie tak skakał to już niedługo może spełnić swoje marzenie.

Żółta koszulka lidera dla Romana Koudelki

Gdy Czech po wygranej w Klingenthal dość szybko pożegnał się z prowadzeniem w pucharowym cyku, nie brakowało takich, którzy spodziewali się, że 25-latek będzie schodził ze szczytu równie szybko jak na niego wszedł. Tymczasem w Lillehammer Koudelka triumfował po raz drugi w sezonie (i jednocześnie w karierze), dzięki czemu odzyskał prowadzenie w klasyfikacji łącznej Pucharu Świata.

Davide Bresadola w pierwszej dziesiątce

Każda czołowa lokata włoskiego skoczka jest czymś rzadkim i godnym odnotowania. W sobotę dziewiąte miejsce zajął Davide Bresadola, który po pierwszej kolejce był nawet piąty. W niedzielę było już znacznie gorzej, co sugeruje dość jednoznacznie, że Włoch skorzystał z cudów na skoczni, które działy się pierwszego dnia zawodów w Lillehammer. Dziewiąte miejsce zostało jednak odnotowane w kronikach i Bresadola może cieszyć się z życiowego wyniku.

Złe warunki w Lillehammer

Z pogodą nie wygrał jeszcze nikt. Poranki w Lillehammer były odpowiednie do rywalizacji, z czego skwapliwie korzystali kombinatorzy norwescy. Popołudniami wiatr skutecznie utrudniał rywalizację skoczków. Pierwszego dnia rozegrano wprawdzie dwie serie, jednak konkurs przeciągał się niemiłosiernie. Za drugim razem nawet jury, zwykle skore do kończenia każdych zawodów w pełnej formie, tym razem dało za wygraną i skończyło się na rywalizacji jednoseryjnej.

Zmiany belki startowej

Wprowadzenie dodatnich lub ujemnych punktów za wiatr akceptuje większość fanów skoków. Żonglerka belką startową ma już znacznie mniej zwolenników - ich grono może pomniejszyć się jeszcze bardziej po weekendzie w Lillehammer. Sobotni konkurs pełny był ciągłych zmian belki, które miały sprawić, że w niekorzystnych warunkach zawodnicy skoczą jednak daleko. Skończyło się na punktowym chaosie i m.in. na tym, że Gregor Schlierenzauer i Piotr Żyła mając identyczne odległości zajęli w pierwszej serii odpowiednio pierwsze i trzydzieste drugie miejsce...

Brak formy Thomasa Dietharta

Triumfator Turnieju Czterech Skoczni z ostatniego sezonu jest w kolejnej edycji Pucharu Świata cieniem samego siebie. Diethart zapewne szybko straci miejsce w pierwszej kadrze reprezentacji Austrii, gdyż w dotychczasowych pięciu konkursach nie zdobył choćby punktu. W Lillehammer znów było katastrofalnie - w niedzielę Austriak był ostatni.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Co najbardziej zapamiętasz z konkursów w Lillehammer?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×