Anulowane niedzielne zawody w niemieckiej miejscowości przebiły nawet niegdysiejsze konkursy-tasiemce z Kuusamo. Fińskie zmagania z pogodą to nic w porównaniu z cyrkiem, który mieli "przyjemność" oglądać widzowie w Oberstdorfie. Zawody miały zacząć się o 16:30, jednak o tej porze po raz pierwszy ogłoszono, że z uwagi na padający śnieg i przede wszystkim na silny wiatr zostają opóźnione. Kolejne komunikaty tego rodzaju trudno było zliczyć - dość powiedzieć, że pierwszy zawodnik, Junshiro Kobayashi, zdołał wreszcie skoczyć z przeszło półtoragodzinnym spóźnieniem (!), a po jego próbie miała miejsce kolejna przeszło dwudziestominutowa przerwa.
[ad=rectangle]
Poszczególne oddane skoki były rozmaite - daleko poleciał Robert Kranjec, następnie ze znacznie niższej belki w powietrzu o uratowanie się przed wypadkiem skutecznie powalczył Marinus Kraus, wreszcie blisko, choć bezpiecznie, wylądował Dawid Kubacki. Około godziny 19 warunki przez chwilę były nawet na tyle znośne, że kilku zawodników było w stanie oddać swoje skoki bez przerw, ale pogoda nie miała zamiaru odpuszczać.
Łącznie w skokach dalszych, krótszych lub jeszcze krótszych zdołało zaprezentować się jedenastu narciarzy. O 19:15, dokładnie dwie godziny i czterdzieści pięć minut po planowanej godzinie rozpoczęcia zawodów, zapadła wreszcie jedyna sensowna decyzja. Choć Walter Hofer deklarował wcześniej, że konkurs będzie kontynuowany, cyrk w końcu został przerwany, a wyniki wspomnianych jedenastu zawodników anulowane.
Rywalizacja została przełożona na poniedziałek na godzinę 17.30.
Oczekuję w tej sprawie jednoznacznego stanowiska Polskiego Związku Narciarskiego!