Puchar Świata w Zakopanem - wielki krok do przodu i uczucie niedosytu

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: skocznia w Zakopanem
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: skocznia w Zakopanem

- Polscy skoczkowie w weekend w Zakopanem zrobili wielki krok do przodu - nie ma wątpliwości Adam Małysz. I choć wie, że mają poczucie niedosytu, to jest przekonany, że na następne zawody do Sapporo polecą z optymizmem i uśmiechem na twarzy.

Magia Zakopanego odmieniła Polaków

Trzecie miejsce w konkursie drużynowym, awans sześciu Polaków do serii finałowej konkursu indywidualnego oraz obecność Kamila Stocha w czołowej dziesiątce tych zawodów to wyniki, które napawają optymizmem przed drugą częścią sezonu.

O tej pierwszej nasi skoczkowie powinni jak najszybciej zapomnieć. Większość z nich skakała zdecydowanie poniżej oczekiwań kibiców, trenerów, dziennikarzy i... samych siebie. Ani Turniej Czterech Skoczni, ani mistrzostwa świata w lotach narciarskich prawie nikomu nie dały powodów do radości. Ostatnie zawody na Wielkiej Krokwi zmieniły tę sytuację.

- Trzecie miejsce naszej kadry w drużynówce było rewelacyjne. Mieszkałem na drugim końcu miasta i jadąc do apartamentu, widziałem, jak kibice balują, ciesząc się z tego wyniku. Wcześniej komentowałem te zawody dla Eurosportu i muszę przyznać, że robiłem to z wielką przyjemnością. Zakopane jest magiczne. Zawsze takie było, jest i pozostanie - mówi w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty Adam Małysz.

- Poprzednie zawody relacjonować było mi niezwykle ciężko. Jako były zawodnik musiałem uspokajać widzów, że wszystko jest w porządku, podczas gdy każdy widział, że coś jest nie tak. Jeśli jednak komentuje się takie skoki, jak te ostatnie w Zakopanem, to jest to wielka przyjemność - podkreśla.

Oceniając awans sześciu zawodników do czołowej trzydziestki konkursu indywidualnego, zaznacza, że to "wielki krok do przodu". Z wyniku zadowolony jest także trener polskiej kadry Łukasz Kruczek, który nie ukrywa, że widząc rosnącą formę swoich zawodników, zaczął liczyć na jeszcze więcej.

- Gdybyśmy rozmawiali dwa tygodnie temu, to pewnie taki wynik bralibyśmy w ciemno. Teraz mogę jednak powiedzieć, że odczuwam pewien niedosyt. Nie dopisało nam szczęście, szczególnie w drugiej serii, gdzie trochę kręciło wiatrem. Niemniej jednak jest to jeden z lepszych konkursów tego sezonu. Zawodnikom, którzy wywalczyli pucharowe punkty, należą się brawa - przekonuje trener reprezentacji Polski w rozmowie z TVP.

Adam Małysz: polscy skoczkowie zrobili w Zakopanem wielki krok do przodu

Kamil Stoch szybko odbił się od dna

Tydzień temu Kamil Stoch przeżył sportowy dramat na mistrzostwach świata w Bad Mitterndorf, gdzie nie zdołał zakwalifikować się do konkursu indywidualnego. Jeszcze w Austrii pozbierał się i zawodach drużynowych oddał dobre skoki, które pomogły Polsce zająć piąte miejsce. W Zakopanem zaczął z wysokiego C i wygrał kwalifikacje. Od tej pory tryska wielką energią i znakomitym humorem.

- Wiedziałem, że będzie dobrze. Wykonałem dobrą pracę i jestem z niej zadowolony. Cieszę się, że stało się to przed publicznością, która pojawiła się na Wielkiej Krokwi. Jeżeli podczas zawodów kibice dopiszą w takiej liczbie, jak przed rokiem, to w weekend w Zakopanem będzie bardzo fajnie. To oni tworzą atmosferę i energię, która się tu wytwarza. Ja byłbym za tym, żeby w tym miejscu odbywało się nawet dziesięć konkursów w sezonie - mówił w piątek w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty.

Trudno się dziwić. Konkursy indywidualne w Zakopanem Stoch wygrywał już trzykrotnie - w 2011, 2012 i 2015 roku. Tym razem musiał zadowolić się ósmym miejscem.

- Jestem sportowcem i dopóki nie wygrywam zawodów, odczuwam niedosyt. Na tę chwilę ósme miejsce przyjmuję jednak jako nagrodę za pracę, którą wykonałem przez ostatnie półtora tygodnia - zaznacza podwójny mistrz olimpijski z Soczi. I wyjaśnia, dlaczego tak do tego podchodzi.

- Ten weekend był dla mnie bardzo trudny emocjonalnie. Dał mi dużo nowych doświadczeń Miałem w podświadomości to, jakie są oczekiwania względem tego miejsca i ilu będzie tu kibiców. Wszyscy czekali na dalekie skoki. Musiałem się wspiąć na wyżyny mentalnych umiejętności i znaleźć w sobie siłę, którą dysponowałem jeszcze w zeszłym roku. Wiem, że teraz będzie mi pod tym względem trochę łatwiej. Nie będzie presji i ciśnienia. Dalej jednak trzeba będzie pracować i koncentrować się na skokach - podkreśla Stoch.

Zdaniem Adama Małysza uczucie niedosytu zaprocentuje u skoczka z Zębu w kolejnych konkursach.

- Wreszcie widać, że skoki go cieszą. Na twarzy ma uśmiech i to jest najważniejsze. Kiedy rozmawiałem z nim tuż po konkursie, przyznał, że jest zadowolony, ale po cichu liczył na więcej. I Kamil wie, że skacze coraz lepiej i będzie się rozkręcał. Wiem, że stać go na więcej - ocenia w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty najwybitniejszy polski skoczek w historii.

Na razie, po zajęciu ósmej lokaty w niedzielnym konkursie, Stoch przesunął się z 22. na 18. pozycję w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Kamil Stoch: musiałem się wspiąć na wyżyny mentalnych umiejętności

Rosnąca forma i uczucie niedosytu Kota i Kubackiego

Oprócz trenera Łukasza Kruczka i Kamila Stocha, o uczuciu niedosytu po niedzielnych zawodach, mówili także dwaj skoczkowie, którzy niespełna rok temu zostali przesunięci z kadry A do kadry B, a teraz zajęli wysokie miejsca - Maciej Kot (dwunasta pozycja) i Dawid Kubacki (miejsce szesnaste).

- Już w konkursie drużynowym pokazaliśmy, na co nas stać. Na pewno jednak nie jest to maksimum naszych możliwości. Jeżeli chodzi o zawody indywidualne, to nie czuję się w pełni usatysfakcjonowany. Troszkę szczęścia i minimalnie lepszy skok mogły sprawić, że wyniki byłyby jeszcze lepsze. Było blisko dziesiątki, stąd lekki niedosyt. Ale myślę, że jeszcze przyjdzie na nią czas - przewiduje Maciej Kot w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty.

- Znowu pojawiła się radość skakania, trochę swobody i luzu, a także tego fajnego "Maćka Fightera", który na zawodach potrafi oddać dobry skok. To pierwszy weekend, w którym rzeczywiście zaczęliśmy skakać. Mam nadzieję, że będzie to dalej szło w dobrą stronę i będziemy się rozpędzać - dodaje.

Rozpędu w ostatnich dniach nabiera także najlepszy zawodnik sezonu letniego Dawid Kubacki. Przed tygodniem zajął 15. miejsce na mistrzostwach świata w lotach narciarskich, co sam uznaje za swój życiowy sukces. W niedzielę w Zakopanem był tylko o jedną pozycję niżej.

- Zająłem przyzwoite miejsce, ale myślę, że stać mnie na więcej. Mam większe ambicje i po to trenuję, żeby wspinać się na szczyt. Będę w tym wytrwały i będę wspinał się dalej. Taki jest mój plan - podkreśla 25-letni skoczek.

Dużym pozytywem w Zakopanem była też postawa dwudziestolatków - mistrza świata juniorów sprzed dwóch lat Jakuba Wolnego i Andrzeja Stękały, który w cyklu Pucharu Świata zadebiutował dopiero w ubiegłym miesiącu.

Pierwszy z nich powoli wraca do wysokiej formy sprzed kontuzji (naderwał więzadło krzyżowe przednie, co na długi czas wykluczyło go ze startów). Drugi rozwija się w niezwykłym tempie, a jego postawa jest zaskoczeniem nawet dla Kamila Stocha.

- Sezon się jeszcze nie skończył. Mamy jeszcze czas na to, żeby zadowolić kibiców swoimi skokami i dać im trochę radości – optymistycznie kończy Dawid Kubacki.

Michał Bugno

Autor na Twitterze:


Łukasz Kruczek: to punkt wyjścia do drugiej części sezonu

{"id":"","title":""}

Komentarze (3)
avatar
ZLOTOUSTY
26.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Grunt ze nasi mistrzowie uwierzyli znowu w swoja wielkosc, maja usmiechy na twarzach 24h, czuja radosc ze skokow, maja super chyba zbyt bogatych sponsorow na swoje wycieczki ze skakaniem wlaczn Czytaj całość
avatar
Chrisrks
25.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mam nadzieję,ze Andrzej Stękała za szybko nie uwierzy w swoją wielkość.Facet zapowiada się na klasowego skoczka.Powodzenia! 
avatar
woj Mirmiła
25.01.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
- Czas najwyższy, aby PZN przeforsował u decydentów FIS zmianę kalendarza PŚ w skokach - trzeba zaczynać od Zakopanego!! ;)