Puchar Świata rozgrywany jest od sezonu 1979/1980. Oznacza to, że Steve Collins ustanowił swój rekord od razu w historycznej, pierwszej edycji pucharowych zmagań. Na cztery dni przed swoimi szesnastymi urodzinami Kanadyjczyk zadziwił cały narciarski świat. W poprzednich tygodniach miał wprawdzie sporo niezłych wyników, a na mistrzostwach świata juniorów wywalczył złoto, ale nikt nie spodziewał się, że zdoła triumfować w Lahti.
W Finlandii młodziutki zawodnik w jednoseryjnym konkursie przeskoczył skocznię i uzyskał 124 metry, co w tamtych czasach było kapitalną odległością i rekordem obiektu. Mistrz olimpijski Jouko Toermanen, który zajął drugie miejsce, skoczył aż 9,5 metra bliżej!
W kolejnych tygodniach Collins nie zamierzał poprzestawać na tym jednym sukcesie. Już po ukończeniu szesnastu lat wygrał jeszcze w Harrachovie na trudnym obiekcie mamucim. Wydawało się, że oto narodził się skoczek wyjątkowy, który latami będzie dominował na skoczniach.
Tymczasem w kolejnych latach Kanadyjczyk rozmienił swój talent na drobne. W zawodach najwyższej rangi startował przez wiele lat (zakończył karierę w 1991 roku), ale jeszcze tylko dwukrotnie udało mu się stanąć na podium Pucharu Świata. Jego wyniki najczęściej były mocno przeciętne (przykładowo u siebie na igrzyskach w Calgary był trzynasty i trzydziesty piąty). Collins nie zdołał więc już nigdy nawiązać do swojego porywającego początku kariery.
O Kanadyjczyku często mówi się jako o skoczku, który stosował nietypowy styl - odwrócone V z nartami otwartymi z tyłu, za to złączonymi przy dziobach. Rzeczywiście, początkowo Collins skakał właśnie w taki sposób, ale w w kolejnych latach stosował już zupełnie normalny styl klasyczny z równoległymi nartami, daleki od jakiejkolwiek innowacji.
Co ciekawe, Kanadyjczyk jest Indianinem. Jego rodzina wywodzi się z plemienia Ojibva żyjącego od wieków w rejonie Wielkich Jezior Północnoamerykańskich i zaliczanego do trzech najliczniejszych plemion wśród Indian północnoamerykańskich. Współcześnie ich liczbę ocenia się na około 150 tysięcy.
W środę mija dokładnie trzydzieści sześć lat od momentu, gdy Steve Collins zapisał się w historii jako najmłodszy zwycięzca pucharowego konkursu w skoków. Na przestrzeni lat zawody tej rangi wygrywało jeszcze wielu innych nastolatków, jak choćby Toni Nieminen, ale nikt inny nie zdołał triumfować przed szesnastymi urodzinami. W bieżącym sezonie błysnął Domen Prevc, ale w czerwcu tego roku Słoweniec skończy siedemnaście lat i choć jest wielkim talentem to do tej pory konkursu Pucharu Świata jeszcze nie wygrał. Wszystko wskazuje więc na to, że Collins na razie może spać spokojnie - o poprawienie jego rekordu trudno będzie komukolwiek.
Zobacz wideo: E-sport zyskuje popularność. Niedługo Polska będzie jak Azja?
Źródło: WP SportoweFakty