WP SportoweFakty: Jest pan zadowolony z dyspozycji, jaką prezentuje na kilka dni przed pierwszymi zawodami FIS Grand Prix?
- Trudno powiedzieć. Jestem zadowolony z przebiegu przygotowań, treningów, metody treningowej, jaka została wprowadzona przez nowego trenera. Cieszę się też z samej współpracy. Czuję po sobie, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Nad jakim elementem pracuje pan szczególnie intensywnie, co jest do poprawy w pierwszej kolejności?
- Już na pierwszym zgrupowaniu ustaliliśmy z nowym trenerem, że nie koncentrujemy się na GP, jeśli chodzi o kwestię wynikową. To będą zawody bardziej w ramach treningu. Będą miały też znaczenie pod względem przygotowania mentalnego i sprawdzenia kilku rozwiązań. Traktujemy je jako formę kontroli w okresie przygotowawczym. To również świetna okazja do porównania swojej dyspozycji z innymi zawodnikami.
Czyli nie narzucono panu żadnego celu, jeśli chodzi o wynik na GP.
- Sam nawet sobie go nie ustalałem. Jednak jeśli już startuję, a w pierwszej części cyklu na pewno będę startować, to zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wypaść jak najlepiej. Przede wszystkim, mam jednak do wykonania konkretną pracę.
Czy letnie GP, mimo wszystko, można traktować jak swego rodzaju prognozę przed zimą?
- Czas pokaże. Jest jeszcze za wcześniej, aby o tym rozmawiać. Na pewno ma znaczenie, w jakiej jesteśmy teraz dyspozycji, także to, ile brakuje nam, żeby być w lepszej formie i odnosić sukcesy zimą.
ZOBACZ WIDEO Polski biznesmen rządzi francuskim klubem. To "Kanarki" o wspaniałej tradycji
Kadrowicze przyznają, że treningi z nowym sztabem znacznie różnią się od tego, czego uczył Łukasz Kruczek - nawet pod względem samej techniki skoku. Odpowiada panu nowy styl?
- Początkowo miałem zachowawcze podeście do nowego systemu skakania i szkolenia, ale każdy szkoleniowiec ma swoją wizję idealnego skoku. Każdy trener stara się przygotować program odpowiedni dla danego zawodnika. Dlatego niezależnie od tego, który szkoleniowiec by przyszedł, musi coś zmieniać - każdy jest bowiem inny. Sama zasada skoków nie uległa przeobrażeniom - trzeba skakać jak najładniej i jak najdalej. Różnią się szczegóły. Trudno powiedzieć, który system jest lepszy, bo z byłym trenerem wygrywaliśmy w końcu prawie wszystko, co było do wygrania. Jestem jednak pozytywnie zaskoczony tym, czego doświadczyłem do tej pory i pozytywnie nastawiony na przyszłość.
Dawid Kubacki powiedział nawet, że na nowo uczycie się skakać.
- To jest zapewne przenośnia, bo skakać umiemy. Ale faktycznie zmiany są jeśli chodzi o techniczny punkt widzenia: kierunek odbicia, ustawienie w locie, praca nad odległością itd. Sama wizja ogółu jednak wiele się nie zmieniła.
[b]
Treningi przed sezonem letnim rozpoczęliście w tym roku wyjątkowo wcześnie. Czy odczuwa pan zmęczenie przygotowaniami?[/b]
- Rzeczywiście, treningi zaczęliśmy dość wcześnie, bo mieliśmy praktycznie tylko tydzień wolnego. Po świętach wielkanocnych od razu wystartowały ćwiczenia motoryczne. Trening jest jednak mniej intensywny. Z byłym trenerem zaczynaliśmy później, ale były większe obciążenia, więcej jednostek w krótszym czasie. Teraz jest bardziej "rozciągnięty". Efekty pracy zobaczymy zimą, teraz jest za wcześnie na jej ocenę. Jak do tej pory wszystko wygląda super. Zarówno pod względem atmosfery w grupie, jak i współpracy ze sztabem.
Po ostatnim sezonie zimowym mówiło się o pogorszeniu atmosfery w kadrze. Wygląda na to, że wszystko wróciło do normy.
- Może niektórych zmęczyło to, co było do tej pory. Ostatni sezon nie był najlepszy, nie był bogaty w sukcesy. To naturalnie udziela się każdemu. Teraz przyszedł nowy trener i wprowadził nową dyscyplinę. Każdy musiał się do tego dostosować. A że wyszło na plus, tym lepiej dla nas.
Rozmawiał Dawid Góra