Polscy skoczkowie na początku sezonu prezentują wysoką formę. Już w Klingenthal po raz pierwszy w historii wygrali konkurs drużynowy, a swoją dyspozycję potwierdzili w Lillehammer. O ile w pierwszym konkursie indywidualnym Biało-Czerwonych zabrakło na podium, o tyle w drugim to Kamil Stoch i Maciej Kot odgrywali czołowe role.
Dla Stocha był to szesnasty w karierze triumf, a Kot po raz pierwszy stanął na podium w zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich. Występy te rozbudziły nadzieje kibiców, którzy z utęsknieniem czekali wiele miesięcy na sukcesy polskich skoczków. Pod wodzą Stefana Horngachera Polacy poczynili duże postępy i są zaliczani do grona faworytów Turnieju Czterech Skoczni.
- Nawet będąc pesymistą, chyba nie da się powiedzieć, że nie. Za tydzień konkursy w Engelbergu, ostatnie przed Turniejem Czterech Skoczni, a w Szwajcarii nam się zwykle dobrze startuje. Zresztą, Lillehammer nigdy nam nie pasowało, a teraz proszę, jakie mamy wyniki. Takiej formy nie można zgubić z dnia na dzień. Stoch i Kot będą walczyć o wygranie Turnieju Czterech Skoczni. Oni dopiero się rozkręcają, widać jak z tygodnia na tydzień są lepsi - przyznał w rozmowie z portalem sport.pl Jan Szturc, obecnie trener narodowej kadry kombinatorów norweskich, a w przeszłości odkrywca talentu Adama Małysza.
To właśnie Małysz jest jedynym Polakiem, który wygrał Turniej Czterech Skoczni. Sukces ten osiągnął w sezonie 2000/2001. Do tej pory największym sukcesem Stocha w tych zawodach jest czwarte miejsce, które zajął w 2013 roku.
ZOBACZ WIDEO Stoch i Kot po Lillehammer: w naszej drużynie jest moc (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}