W czasie Turnieju Czterech Skoczni Kraft walczył ze Stochem o końcowe zwycięstwo, po Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen tracił do niego tylko 0,8 punktu. Potem przegrał jednak z chorobą i ostatecznie zakończył cykl dopiero na szóstej pozycji.
W pierwszym konkursie na skoczni imienia Adama Małysza 23-letni skoczek pokazał, że po chorobie nie ma już śladu. Kraft bardzo dobrze spisywał się na treningach, a w pierwszej serii konkursowej uzyskał aż 133 metry. Równie daleko wylądował tylko Stoch. Polak skakał jednak z niższego rozbiegu i to on prowadził.
Runda finałowa okazała się bardzo trudna dla zawodników zajmujących czołowe lokaty. Musieli oni radzić sobie z dość silnym wiatrem w plecy, który utrudniał dalekie skoki. Najlepiej poradził sobie z nim Stoch - 124 metry dały mu pewne zwycięstwo. Kraft osiągnął tylko 117 metrów, ale to wystarczyło, by zachować drugą pozycję.
- W drugiej serii skakałem przy silnym wietrze w plecy, a mój skok nie był dobry - przyznał najlepszy w tym sezonie austriacki skoczek. - Dzięki Bogu zachowałem drugie miejsce - dodał.
Zwycięzca TCS z 2015 roku zapowiada, że w niedzielę zrobi co w jego mocy, by w końcu wygrać ze Stochem. - W niedzielę zaatakuję, jakoś musimy w końcu przełamać Kamila - powiedział.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Kraft zajmuje czwarte miejsce. Po sobotnim konkursie nowym liderem został właśnie Stoch.
Początek niedzielnego konkursu w Wiśle o godzinie 16:00.
Zobacz wideo. Kamil Stoch: to najwyższy poziom sportowy, w jakim miałem okazję startować