W bieżącym sezonie, po raz pierwszy w XXI wieku, skoczkowie wezmą udział w aż czterech indywidualnych konkursach w Azji. Oprócz organizowanych co rok zmagań w Japonii, zawodników czeka także próba przedolimpijska w koreańskim Pjongczang.
Włodarze FIS, aby uniknąć zbyt częstego zmieniania stref czasowych, zdecydowali się zorganizować konkursy w Korei Południowej tydzień po rywalizacji w Sapporo. Tym samym skoczkowie w Azji spędzą ponad 10 dni, a ich organizmy przystosują się już do strefy czasowej w Japonii i Korei Południowej.
Między drugim indywidualnym konkursem w Pjongczang, a zawodami na normalnej skoczni w mistrzostwach świata w Lahti będzie zaledwie 8 dni przerwy. Teoretycznie kryzys po zmianie strefy czasowej przychodzi szóstego albo siódmego dnia. Nie można jednak wykluczyć, że u niektórych zawodników kłopoty wynikające z powrotnego przystosowania się do czasu europejskiego wystąpią później, a więc już w trakcie mistrzostw globu w Finlandii.
W związku z tym wyjazd czołowych reprezentantów Polski do Sapporo i Pjongczang niesie za sobą ryzyko, że Biało-Czerwoni nie zdążą z powrotem przyzwyczaić się do naszej strefy czasowej. W 2014 roku do Japonii poleciał m.in. Peter Prevc, który w Sapporo zajął drugie i pierwsze miejsce. Co prawda na igrzyskach olimpijskich w Soczi Słoweniec indywidualnie zdobył srebro i brąz, ale w jeszcze lepszej dyspozycji był nieobecny w Azji Kamil Stoch, który wygrał oba konkursy w Rosji.
Zobacz wideo: Piotr Żyła: Kamil Stoch z konkursu na konkurs pokazuje, że jest najlepszy
Rok później w Sapporo na najwyższym stopniu podium stawali ponownie Peter Prevc i Czech Roman Koudelka. W czołowej trójce byli także Stefan Kraft i Kamil Stoch. Na mistrzostwach świata w Falun, które odbyły się trzy tygodnie później, indywidualnie medal z tej grupy zdobył tylko Kraft. W Szwecji mistrzami świata zostali Norweg Rune Velta i Niemiec Severin Freund. Obaj nie polecieli do Japonii.
Z drugiej strony w 2010 roku w Azji wystartował Simon Ammann. Szwajcar wygrał w Sapporo jeden z dwóch indywidualnych konkursów, a trzy tygodnie później w wielkim stylu sięgnął po dwa złote medale olimpijskie w Vancouver.
Warto jednak pamiętać, że we wszystkich wyżej wymienionych przypadkach mistrzowskie konkursy były nieco później po rywalizacji w Sapporo niż w bieżącym sezonie. Tym samym skoczkowie mieli więcej czasu na powrotną aklimatyzację, a mimo to nie zawsze wyjazd do Azji wyszedł im na dobre.
Czy zatem zawodnicy z kadry A, w tym lider Pucharu Świata Kamil Stoch powinni podjąć ryzyko i lecieć do Japonii i Korei Południowej, narażając się na problemy z powrotną aklimatyzacją? Z jednej strony lepiej byłoby tego uniknąć, ale z drugiej w Azji będzie do zdobycia aż 400 punktów do klasyfikacji generalnej PŚ. Stoch walczący o drugą Kryształową Kulę w karierze może nie chcieć stracić aż tak wielu punktów.
W Zakopanem Stefan Horngacher dał do zrozumienia dziennikarzom, że w Japonii najprawdopodobniej wystartują najmocniejsi Polacy. Na pewno poleci tam kadra A. Pozostaje zatem zaufać szkoleniowcowi, że taki wyjazd nie odbije się na formie jego podopiecznych. Od początku pracy z kadrą Austriak udowadnia, że jest wybitny fachowcem i oby kolejna jego decyzja okazała się trafną.