Po rywalizacji indywidualnej skoczków w MŚ w Lahti przyszedł czas na zmagania zespołowe. Biorąc pod uwagę jak świetnie w bieżącym sezonie w drużynówkach radzili sobie Biało-Czerwoni (dwa zwycięstwa i jedno drugie miejsce), kibice nad Wisłą z dużymi nadziejami czekali na sobotnie zawody.
Podopieczni Stefana Horngachera przez dziennikarzy, kibiców i bukmacherów byli uznawani za głównych faworytów konkursu drużynowego. Najgroźniejszymi rywalami naszych reprezentantów mieli być Niemcy, Norwegowie oraz Austriacy. W serii próbnej najlepiej drużynowo wypadli Biało-Czerwoni. Indywidualnie najwyższą notę uzyskał Stefan Kraft.
Trening to jednak tylko trening. Prawdziwa rywalizacja rozpoczęła się o 16:15. Skoki zawodników już w pierwszej grupie pokazały jak wielkie czekają kibiców emocje. Kapitalne skakanie rozpoczął Anders Fannemel, który uzyskał 131 metrów. Po nim dalekie skoki oddali również Markus Eisenbichler i Michael Hayboeck. Całą trójkę pogodził jednak Piotr Żyła. Trener Horngacher poprosił o obniżenie dla wiślanina belki z nr 10. do 9. Była to świetna decyzja, bowiem brązowy medalista MŚ z tego rozbiegu uzyskał aż 130,5 metra i mimo że miał spore problemy przy lądowaniu, to Polska objęła prowadzenie z przewagą 2,4 punktu nad drugą Norwegią.
Po drugiej grupie, w której startował Dawid Kubacki, drużyna znad Wisły powiększyła swoją przewagę do 7,7 punktu nad Norwegami i do 7,9 punktu nad trzecią Austrią. Nie mogło być jednak inaczej jeśli w tej grupie najlepszy był nowotarżanin, który z 9. belki uzyskał 129 metrów.
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła wyjątkowo wzruszony. Medal dedykowany dzieciom
Maciej Kot zdystansował rywali w swojej grupie. Zakopiańczyk uzyskał 130,5 metra i otrzymał indywidualnie notę aż 151,9 punktu. Po tej próbie Polacy prowadzili już z drugimi Niemcami o 18,2 punktu. Nasi zachodni sąsiedzi awansowali z czwartej na drugą lokatę po bardzo dobrym skoku Richarda Freitaga (128,5 metra).
Oczywiście na półmetku Biało-Czerwoni pozostali na pozycji lidera. Kamil Stoch dostosował się do poziomu kolegów i z 8. belki startowej skoczył 130,5 metra. W czwartej grupie najlepszy był jednak Stefan Kraft. Austriak doleciał aż do 134. metra. Po tej imponującej próbie Austriacy awansowali na 2. miejsce, ale do Polaków tracili 17,4 punktu. Trzecia reprezentacja Niemiec traciła do Austriaków tylko 1,4, a czwarci Norwegowie 8,8 punktu.
To nie był jednak koniec emocji w walce o złoto. W finale Piotr Żyła nie skoczył tak daleko jak w pierwszej serii. Tym razem wiślanin zakończył swój skok na 123. metrze. Zdecydowanie dalej doleciał Markus Eisenbichler. 130,5 metra brązowego medalisty ze skoczni normalnej spowodowało, że Niemcy wrócili na drugie miejsce a do Polaków tracili już tylko 6,4 punktu.
Niespodziewanie emocje w zawodach podkręciły warunki pogodowe. Nagle na Salpausselce (HS130) niemal nieruchome chorągiewki rozstawione wzdłuż zeskoku zaczęły mocno powiewać w różnych kierunkach. Dawid Kubacki dwukrotnie musiał opuścić belkę startową. Za trzecim razem wreszcie oddał swój skok i z 7. platformy doleciał do 119,5 metra. W zmiennych warunkach to była bardzo dobra próba, która pozwoliła Polakom powiększyć prowadzenie do 28,6 punktu. Tym razem na drugie miejsce wskoczyli Austriacy, a Norwegowie na trzecie po próbie Johanna Andre Forfanga (138 metrów - nowy rekord skoczni).
W trudnych warunkach poradził sobie także Maciej Kot. Zakopiańczyk uzyskał 121,5 metra. Oczywiście przed ostatnią grupą Biało-Czerwoni prowadzili, ale za ich plecami nadal trwało tasowanie. Na drugie miejsce wskoczyli Norwegowie, którzy do Polaków tracili jednak aż 24,7 punktu. Skandynawowie wyprzedzali o 14,3 Niemców i o 16,7 punktu czwartych Austriaków.
Podwójny mistrz olimpijski z Soczi nie zawiódł. Kamil Stoch przypieczętował triumf naszej reprezentacji lądując na 124. metrze i 50. centymetrze. Srebro wywalczyli Norwegowie, którzy jednak nie obronili złota sprzed dwóch lat z Falun. Podopieczni Alexandra Stoeckla stracili do triumfatorów aż 25,7 punktu. Po ostatniej kolejce doszło jednak do zmiany na najniższym stopniu podium. Za sprawą dobrej próby Krafta i nieudanego skoku Wellingera z brązu mogli cieszyć się Austriacy.
Biało-Czerwoni w kapitalnym stylu udźwignęli presję faworytów. Swoją klasę potwierdzili zwłaszcza w drugiej, loteryjnej serii, w której żaden z naszej czwórki nie zawiódł. To wielki dzień dla polskich skoków i polskiego sportu! Polscy skoczkowie zostali drużynowymi mistrzami świata i nie jest to sen! To trzeci krążek Biało-Czerwonych w rywalizacji zespołowej. W 2013 roku i dwa lata później nasi reprezentanci zdobyli brązowe medale.
Po mistrzostwach globu skoczkowie wracają do zmagań w Pucharze Świata. Przed zawodnikami norweski turniej Raw Air, który rozpocznie się w Oslo od piątkowych kwalifikacji 10 marca. Relacja na żywo na WP SportoweFakty.
Wyniki konkursu drużynowego:
miejsce | drużyna | łączna nota |
---|---|---|
1. | Polska | 1104,2 |
2. | Norwegia | 1078,5 |
3. | Austria | 1068,9 |
4. | Niemcy | 1052,9 |
5. | Słowenia | 941,6 |
6. | Finlandia | 926,5 |
7. | Czechy | 922,7 |
7. | Japonia | 922,7 |
9. | Rosja | 473,4 |
10. | Szwajcaria | 453 |
11. | USA | 365,1 |
12. | Kazachstan | 192,3 |
Wyniki indywidualne Polaków:
zawodnik | odległości | łączna nota |
---|---|---|
Kamil Stoch | 130,5/124,5 | 288,8 |
Maciej Kot | 130,5/121,5 | 276,1 |
Piotr Żyła | 130,5/123 | 271,7 |
Dawid Kubacki | 129/119,5 | 267,6 |
Do naszych skoczków mam serdeczną prośbę: " Czytaj całość