Praca na... 400 stron
Baczkowska ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Studiowała także w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie. Tej samej, na której tytuł licencjata uzyskał Robert Lewandowski. Jej praca liczy ponad 400 stron. Pisała o organizacji imprez międzynarodowych na przykładzie Pucharu Świata kobiet.
- W FIS zauważyli, że jest dobrze zorientowana w przepisach, dyspozycyjna i świetnie operuje językiem angielskim. Nie ma stricte decyzyjności, jest wysyłana na kontrole, ale uczestniczy w przygotowaniu obiektów do zawodów Pucharu Świata. Jest cennym przedstawicielem Polski - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Baczkowska obecnie jest w Wiśle, aby pomagać w inauguracji PŚ. - Jest profesjonalistką. Daje nam wiele cennych uwag i informacji. Oczywiście nie musi tego robić w kuluarach, po prostu taka jest jej rola - zaznacza Tajner.
Praca z mężczyznami? Czasami trzeba "fuknąć"
Skokami zajmuje się od 18 lat. Najpierw była wolontariuszką, potem pracowała w biurze Tatrzańskiego Związku Narciarskiego. Pomagała przy organizacji konkursów na Wielkiej Krokwi, współpracowała z Lechem Nadarkiewiczem, dyrektorem PŚ w Zakopanem. Kurs na delegata technicznego ukończyła za namową Ryszarda Guńki, rzecznika polskich sędziów i delegatów. Oficjalnie tytuł zdobyła w 2010 roku.
O znaczeniu Polki dla organizacji rodzimych konkursów mówi także Andrzej Kozak, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego. Dzięki Baczkowskiej TZN otrzymuje wszystkie informacje na bieżąco, łącznie z tym, w którym kierunku idą prace komisji. - Z mojej strony nie ma do niej zastrzeżeń. Zawsze szanowaliśmy ją za profesjonalizm - przyznaje Kozak.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polski siatkarz zaskoczył rywali w LM. "Szalony finisz!"
W pracy bywa łagodna, aby zaraz potem pokazać siłę charakteru. Co ważne, ma do czynienia niemal wyłącznie z mężczyznami. - Czasami trzeba na nich fuknąć, ale wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że jest niezwykle kompetentna - podkreśla prezes TZN.
Co kobieta robi w skokach?
- Dużo okoliczności złożyło się na to, że udało mi się zostać delegatem FIS. Nie jest to łatwe. Na początku rzeczywiście wszyscy zastanawiają się, co ta kobieta tutaj robi. Faktycznie jest trochę takie przeświadczenie - gdzie się te baby pchają, co one mogą wiedzieć o skokach? Ale to właśnie trzeba zmienić. Może większa obecność kobiet w tym sporcie zmieni świadomość ludzi. Myślę też, że w wielu sytuacjach obecność kobiet nie tylko nie przeszkadza, ale nawet wprowadza inną atmosferę do tego zdecydowanie męskiego grona - mówiła w 2011 r. w rozmowie z oficjalnym serwisem PZN.
Baczkowska przyznaje, że skoki są najbardziej zmaskulinizowaną dyscypliną. Kobiety skaczą w zawodach międzynarodowych stosunkowo od niedawna. - Myślę, że to jest główny powód, dla którego jest tak mało kobiet w FIS. W biegach, czy zjazdach jest praktycznie 50 na 50 procent kobiet i mężczyzn. W FIS nie ma żadnych obostrzeń, po prostu kobiet w skokach było zawsze mało. Myślę, że z czasem ich liczba będzie się zwiększać. Już teraz są kobiety, które orzekają w międzynarodowych zawodach, jest ich coraz więcej - wyjaśniała delegatka FIS.
Jeśli narty, to tylko rekreacyjnie
W rozmowie z Dziennikiem Polskim przyznała, że nigdy wyczynowo nie uprawiała narciarstwa. Jeździ wyłącznie rekreacyjnie. Pochodzi z Bielska-Białej, a do Zakopanego przeniosła się dopiero po studiach.
Panuje opinia, że amator nie może być tak wartościowym sędzią i delegatem, jak były zawodnik. - Skoczkiem nigdy nie byłam, ale jak widać udało się zostać delegatem FIS. Fakt, że było się zawodnikiem, na pewno bardzo pomaga, aczkolwiek nie jest to warunek nieodzowny. Jeśli ktoś kocha ten sport i zna go od podszewki, to jest w stanie być równie dobrym, jak były zawodnik. Wszystko można nadrobić - przekonywała w wywiadzie dla PZN.
Od kartek w drukarce po telewizję
Profesor Marek Rybiński, kanclerz Wyższej Szkoły Edukacji w Sporcie podkreśla, że praca Polki ma kolosalne znaczenie. Jest jedyną reprezentantką naszego kraju, która zna procedury FIS od kulis: - Ma świetne przygotowanie organizacyjne i praktyczne, uzyskała dyplom menadżera sportu, ma więc najwyższe uprawnienia. Bez pani Agnieszki konkursy byłyby na niskim poziomie. Ona wie najwięcej.
Rybiński dodaje, że przy organizacji konkursów, Baczkowska musi dbać o wszystko, od kartek w drukarce aż po przygotowanie do relacji telewizyjnej. - Rozdaje karty, w sensie organizacyjnym, sprawnego przebiegu imprezy. Oczywiście nie wchodzi w aspekt wyniku, spraw personalnych itd., ale jest niezbędnym trybem w machinie Pucharu Świata.