66. TCS: nowy sposób pokazywania skoków. Nie wszystko mogło się podobać

Getty Images / Stanko Gruden / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Stanko Gruden / Na zdjęciu: Kamil Stoch

W Oberstdorfie podczas pierwszego konkursu 66. Turnieju Czterech Skoczni niemieccy realizatorzy transmisji zaproponowali kilka nowych sposobów pokazywania skoków narciarskich. Nie wszystkie nowinki zdały jednak egzamin.

Najpierw warto pochwalić włodarzy FIS za możliwość zamontowania skoczkom na nartach małego pudełeczka z chipem, które rejestruje wiele danych podczas próby danego zawodnika, w tym tą najważniejszą - moment wybicia.

Dzięki temu podczas kwalifikacji i konkursu w Oberstdorfie w czasie transmisji realizatorzy pokazywali nam specjalny pasek, na którym widać było, o ile dany zawodnik spóźnił wyjście z progu lub o ile wybił się za wcześnie. Tym samym teraz kibice i dziennikarze, a przede wszystkim sztab szkoleniowy i zawodnicy, mają dostęp do bardzo dokładnych danych na temat wyjścia z progu. Taką nowinkę na pewno należy zaliczyć do pozytywnych pomysłów.

Niestety w innej kwestii transmisji z konkursu w Oberstdorfie trzeba śmiało napisać, że lepsze jest wrogiem dobrego. Z uporem godnym podziwu w pierwszej serii sobotnich zawodów na Schattenbergschanze (HS137) realizator "częstował" kibiców pokazywaniem skoków z bocznej kamery, zawieszonej na linie.

Ujęcia rzeczywiście były fantastyczne. Widzieliśmy, jak wysoko skoczkowie lecą po wyjściu z progu nad zeskokiem. Problem polegał jednak na tym, że z takiej kamery trudno ocenić, gdzie dokładnie wylądował zawodnik i przede wszystkim jak pod względem stylu to wyglądało. Ujęcie z takiej kamery można stosować jako jedną z powtórek, ale nie powinno się w ten sposób pokazywać zawodów o tak poważną stawkę, gdy kibice chcą dokładnie zobaczyć jak skoczył ich ulubieniec.

Nic więc dziwnego, że internauci byli oburzeni. Na Twitterze znaleźć można było takie oto komentarze. "Nie da się tego oglądać, kto wymyślił takie pokazywanie skoków. Ta perspektywa to dramat", "Ktoś już napisał i się pod tym podpisuję: dobra kamera, ale do powtórki".

Sprawę próbował wyjaśnić Sebastian Szczęsny z TVP Sport. "To wszystko na razie faza testów. Aczkolwiek kamera towarzysząca skoczkowi od belki do lądowania to ciekawe spojrzenie na skoki" - napisał na Twitterze komentator.

Na profilu TVP Sport na Twitterze pojawił się taki oto komentarz.

Miejmy nadzieję, że w Garmisch-Partenkirchen podczas kwalifikacji i drugiego konkursu 66. Turnieju Czterech Skoczni transmisja będzie już przeprowadzona w tradycyjny sposób, znany z konkursów Pucharu Świata, z uwzględnieniem paska informującego o momencie wybicia.

Relacja na żywo ze zmagań w Ga-Pa oraz ich podsumowanie na WP SportoweFakty. Już w niedzielę o 11:45 treningi, a o 14:00 kwalifikacje.

ZOBACZ WIDEO: "To, co robi Horngacher i Małysz, jest fascynujące. Takich wyników nie miał wcześniej nikt"

Komentarze (37)
avatar
Jan Walczyk
1.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gostkowi nic się nie podoba. Wiecznie na nie. Pewnie płacą mu za takie bzdety. 
avatar
Paweł Delmanowicz
1.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Obraz był ok to komentatorzy byli do bani 
avatar
Juras1
31.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
tak oni są od lat w TV ,komentatorzy Ci sami ....dlaczego?????? dlaczego nie liczy się rzetelność i wiedza tylko układy i układziki ....bo to POLSKA nieważne czy pis czy po 
avatar
Juras1
31.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
naprawdę dno to nasi komentatorzy niestety ,słuchać się nie da jeden się myli drugi poprawia i na odwrót zero przygotowania do zawodów .....jak ja bym taką kichę w robocie odwalał zaraz bym wyl Czytaj całość
Tomasz Namysl
31.12.2017
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz