Po zwycięstwie Stocha w Garmisch-Partenkirchen organizatorzy odegrali wypaczoną wersję "Mazurka Dąbrowskiego", która wywołała konsternację naszych zawodników i oburzenie kibiców. Wersja, którą puścili Niemcy, bardziej przypominała "Marsz żałobny" Fryderyka Chopina i doczekała się porównań do niesławnego hymnu z mistrzostw świata sprzed 16 lat w Korei i Japonii, który wykonywała Edyta Górniak.
W austriackiej części turnieju, w przypadku kolejnej wygranej lidera polskiej kadry lub innego z naszych zawodników, "Mazurek Dąbrowskiego" będzie już taki, jaki być powinien. Adam Małysz, dyrektor PZN ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej, rozmawiał w tej sprawie ze wspomnianymi Hoferem i Nilgenem.
- Sami byli zszokowani i przeprosili, choć nie mieli za co, bo nie mieli na to wpływu. Zrobili to jednak w imieniu organizatorów. Nie wiedzieli, skąd wzięła się taka wersja, jak usłyszeli melodię, od razu coś im nie pasowało. Pytali się mnie, czy to jakiś utwór, który ma inne słowa. Powiedziałem, że słowa ok, tylko to brzmiało jak marsz pogrzebowy - relacjonował Małysz w rozmowie z polskimi dziennikarzami.
Triumfator Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2000/2001 zdradził, że PZN dostał w tej sprawie sygnał z ministerstwa, a on sam otrzymał na skrzynkę mailową właściwą wersję utworu. - Jednak Horst już sam sobie ją załatwił. Puścił mi ją do sprawdzenia, potwierdziłem, że wszystko jest w porządku - powiedział.
Z Innsbrucka - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
ZOBACZ WIDEO: "Rywalizacja Stocha z Kraftem napędziła oglądalność, walka na miarę Małysza ze Schmittem i Hannawaldem"
Warto bylo? moze sie oplacilo dla t Czytaj całość