[tag=4930]
Kamil Stoch[/tag] pokazał, że jest w wielkiej formie przed nadchodzącymi igrzyskami olimpijskimi w Pjongczangu. Polak zmiażdżył konkurencję w Turnieju Czterech Skoczni i wygrał wszystkie konkursy. Nie dziwi, że w kraju znowu wybuchła "Stochomania" i każdy chce wiedzieć, jak skoczek pracował na ten sukces.
Kilka sekretów zza kulis zdradzili Piotr Żyła i Stefan Hula. Po zawodach w Bischofshofen "Wewiór" nie krył podziwu wobec wyczynu swojego kolegi z kadry. Przy okazji zdradził, że "Rakieta z Zębu" miała szczęście nie tylko na skoczni, ale też w kartach.
- Kamil pokazał klasę, jaką pokazywał przez cały turniej. To jest po prostu gigant. Strasznie gwiazdorzył... Nie, on jest normalny gość, który robi swoją robotę najlepiej, jak potrafi i cieszy się z tego. A tak to w karty graliśmy i młócili nas od wczoraj dziady jedne. Teraz loty, ale nie będę mu się odkuwał. Będę sobie latał. Czy szykujemy coś dla Kamila? Nie, bo za tydzień mamy zawody i musi być spokojnie. W Planicy będzie czas się napić. - mówi Żyła.
Najwięcej czasu ze Stochem spędzał Stefan Hula. Obaj od dawna razem mieszkają w pokojach hotelowych. 31-latek zażartował, że zwycięzca TCS w nocy chrapał.
- Nie było u niego nerwów. Kamil był bardzo spokojny i zrelaksowany. Widać, że jest w gazie i wspaniałej formie. Czasem mi tylko chrapie. Ze strony Kamila żadnych obiecanek nie było. Nie ma czasu na to. Jak wracamy do hotelu, to nie rozmawiamy o skokach, chcemy się odciąć, aby głowy trochę odpoczęły - tłumaczy Hula.
ZOBACZ WIDEO: Łzy Adama Małysza po TCS, szok Piotra Żyły w Lahti i hymn Polski w Planicy. Te momenty zapadły nam w pamięci