- Trudno w to uwierzyć, ale Norwegowie przekonali szefów FIS, żeby finałową kolejkę niedzielnych zmagań przeprowadzić według kolejności klasyfikacji Raw Air po 15 z 16 skoków, a nie na podstawie wyników z pierwszej serii niedzielnych zawodów. Już teraz można przypuszczać, że takie zasady wywołają na skoczni chaos, jakiego nie było od lat - informowaliśmy w zapowiedzi niedzielnego konkursu. Wszystko wskazywało na to, że ten niespotykany dotąd pomysł zostanie zrealizowany.
Szybko pojawiły się głosy oburzenia, bo taki system w drugiej serii wprowadziłby wielkie zamieszanie. Na szczęście organizatorzy zawodów wsłuchali się w krytyczne głosy i postanowili wycofać się z tego pomysłu.
Jak informują organizatorzy #RawAir w #Vikersund, finałowa seria konkursu odbędzie się jednak tradycyjnie, w kolejności na podstawie wyników I rundy #skijumpingfamily
— Skijumping.pl (@Skijumpingpl) 18 marca 2018
Gdyby nie ta decyzja, moglibyśmy być świadkami kuriozalnych scen. Zwycięzca pierwszej serii w klasyfikacji generalnej Raw Air mógłby zajmować 30. miejsce. W takiej sytuacji to taki uczestnik jako pierwszy oddawałby drugi skok.
Liderem cyklu jest Kamil Stoch, który ma 55,7 punktu przewagi nad drugim Robertem Johanssonem. Ostatnie zawody odbędą się na mamuciej skoczni w Vikersund.
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła. Gitarzysta, który sprzedaje czapki