Na razie Horngacher podkreśla, że o swojej przyszłości wie tyle samo, co podczas igrzysk w Pjongczangu. Przed piątkowymi zawodami nie doszło do jego spotkania z Apoloniuszem Tajnerem. Wciąż więc istnieje ryzyko, że obecny trener kadry nie zostanie z polskimi skoczkami na kolejny sezon. - Musimy być pewni realizacji naszych założeń - tego, jak będą wyglądać ostateczne ustalenia - tłumaczy Austriak.
Horngacher przyznaje jednak, że już zaczął pracować nad kolejnym sezonem. - Mamy sporo pomysłów na to, co możemy zrobić nowego i to, co możemy zrobić lepiej niż w kończącym się sezonie. Potrzebujemy trochę więcej pieniędzy, ale to już zależy od Polskiego Związku Narciarskiego. Ważne jest zwiększenie znaczenia technologii w naszych przygotowaniach, m.in. współpracy z uniwersytetami. Przydałoby się więcej danych i kontroli nad nimi. Dzięki temu możemy uzyskać odpowiedź na pytanie, czy jesteśmy na dobrej drodze do uzyskania optymalnej formy, co jeszcze należy poprawić...
Polska jest w tyle, za Austrią i Niemcami, jeśli chodzi o rozwój technologiczny. - Nie potrzebujemy aż tak dużo, ale zależy nam na świetnej organizacji tego, co udałoby się stworzyć.
Niemcy i Austria wyprzedzają nas choćby ze względu na rozwój centrów, które odpowiadają za przygotowanie zawodników do sezonu. Horngacher twierdzi, że to możliwe, aby Polska doścignęła te dwa kraje pod względem technologii. - Musimy zbudować system, dlatego cały czas pojawia się pytanie o pieniądze i ludzi. A przede wszystkim - o połączenie tych dwóch czynników.
Dawid Góra z Planicy
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła. Gitarzysta, który sprzedaje czapki